- Nie umiem opisać emocji, jakie mną targają. Było ich pod korek od samego rana. Na pewno jest radość. Może trudno ją wyrazić i ciężko mi się to robi, ale jest ona naprawdę ogromna. Po pierwsze dlatego, że córka jest na świecie, a po drugie, że z nią i żoną wszystko jest w porządku. Obie czują się dobrze - powiedział Dawid Kubacki. - Ogół emocji był na tyle duży, że czułem to na skoczni. Trudno było mi utrzymać koncentrację. I przez to nie ustrzegłem się błędów. W tych okolicznościach sprawy rodzinne wyszły na pierwszy plan. Oczywiście na skoczni starałem się zrobić, co mogłem, by pokazać się z jak najlepszej strony. Wystarczyło to na trzecie miejsce w konkursie i drugie w turnieju. I jestem z tego zadowolony - dodał. Córki spięły klamrą Turniej Czterech Skoczni Kubacki przyznał, że pierwszy telefon od żony otrzymał o godzinie 5.20. Wtedy dostał informacje, że jego małżonka jedzie rodzić. - Potem udało mi się zasnąć, a kolejny telefon dostałem już po godzinie 8.30. I wtedy można było wstawać - mówił 32-latek. Można powiedzieć, że obie córki spięły klamrą Turniej Czterech Skoczni. Zuzanna urodziła się bowiem 29 grudnia, kiedy startuje imprezy, a Maja 6 stycznia, kiedy się ona kończy. Dawid Kubacki: te skoki to była prowizorka Nasz znakomity skoczek nie ukrywał, że emocje, jakie towarzyszyły mu na skoczni, były przeszkodą. - Było tego wszystkiego tak wiele, że jak dojeżdżałem do przejścia w pierwszej serii, nagle poczułem się tak, jakby mnie ktoś uderzył w twarz. Zacząłem się zastanawiać, co mam zrobić. Te skoki to była prowizorka, ale coś z tego trzeba było zrobić. Nie by to udany skok, a mimo tego byłem w trójce. To było niesamowite. Energii z tych emocji było tak wiele, że siła razy błąd pozwoliła na trzecie miejsce po pierwszej serii - opowiadał Kubacki. "Mustaf" gratulował Halvorowi Egnerowi Granerudowi i Anze Laniskowi i jednocześnie dziękował im za wspaniałą walkę w Turnieju Czterech Skoczni. - Pewnie za kilka dni pojawi się u mnie poczucie niedosytu, że nie wygrałem. Teraz jednak coś innego jest u mnie na pierwszym planie - zakończył. Z Bischofshofen - Tomasz Kalemba, Interia Sport