Szalona akcja Polaków na mistrzostwach świata. Trener zdradził kulisy
Kobieca reprezentacja Polski w skokach narciarskich, choć na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim, przyjechała w trzyosobowym składzie, wystąpi jednak w konkursie drużynowym w sobotę (1 marca, godz. 17.00). Marcin Bachleda, trener naszej kadry, zdradził kulisy akcji w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS).

Do Trondheim na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym Marcin Bachleda, trener naszej kobiecej kadry w skokach narciarskich, zabrał trzy zawodniczki.
W Norwegii występują: Anna Twardosz, Nicole Konderla i Pola Bełtowska. Z dalszego skakania zrezygnowała Natalia Słowik i to tak skomplikowało sytuację naszym trenerom.
FIS zamknęła system zgłoszeń. Polacy dostali jednak zgodę na dołączenie zawodniczki
Sytuację uratowała jednak Joanna Kil, która na co dzień rywalizuje w kombinacji norweskiej. Ona wyraziła chęć startu w konkursie drużynowym. Teraz pozostawała tylko kwestia załatwienia sprawy w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS).
Nie było łatwo zgłosić Asi do tego konkursu drużynowego, bo system zgłoszeń FIS był już zamknięty. Trzeba było rozmawiać z działaczami federacji. Usłyszeliśmy, że systemu już nie otworzą, ale ręcznie dopiszą Asię do konkursu. Im to też na rękę, bo w rywalizacji weźmie udział więcej drużyn. Dostaliśmy zatem pozwolenie
- Mieliśmy nadzieję na to, że Natalia Słowik jeszcze pojedzie na te mistrzostwa świata. Zmieniła jednak decyzję i nasze plany się posypały. Postanowiliśmy zatem odpuścić drużynówkę. Skoro jednak na miejscu jest Asia Kil, to wpadliśmy na pomysł, że jeśli tylko wyrazi zgodę, zaproponować jej start - dodał.
Słowik już latem sygnalizowała, że zawiesi narty na kołku. Dotrwała jednak do mistrzostw świata juniorów, ale widać było, że kompletnie nie ma motywacji.
- To działało gorzej też na inne dziewczyny, dlatego stwierdziliśmy, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć. Pozmieniało się jej troszkę i wybrała inną drogę. Na to nie mamy wpływu. Szkoda, bo wyglądało na to, że ta dziewczyna ma wielki potencjał, ale też chęci - mówił Bachleda.
Zapytany o to, czy nie trzeba było wziąć z Polski innej zawodniczki niż Słowik, odparł: - Nie wzięliśmy czterech dziewczyn z prostego powodu. Nie mam czwartej zawodniczki na takim poziomie. Dlatego będzie nas wspierała Asia. Dziewczyny, zamiast siedzieć w hotelu, będą mogły się sprawdzić na skoczni.
Z Trondheim - Tomasz Kalemba, Interia Sport
Zobacz również:
- Rozdano pierwsze medale w skokach na MŚ w Trondheim. Historyczny wynik dla Polski
- W Trondheim już skaczą, a tu wraca temat Stocha. Zrobiło się nerwowo. "Żenujące"
- Fatalny początek mistrzostw świata, poważny wypadek na skoczni. Jest oficjalny komunikat, koniec marzeń
- Polka była mistrzynią świata, ale przyszedł kryzys. "Straciłyśmy kilka lat"


