W sobotę na skoczni w Lahti mieliśmy okazję przekonać się, że piątkowe zmagania w konkursie indywidualnym dla Polaków powinny być jedynie bolesnym odchyłem od rzeczywistości, w której nasi zawodnicy prezentują przynajmniej przyzwoity poziom. Nasza kadra zakończyła zmagania na czwartym miejscu ze stratą niecałych 40 oczek do trzecich Niemców. Mogłoby być tej straty wyraźnie mniej, gdyby dwa równe i dobre skoki oddał Maciej Kot, który w pierwszej próbie sobie nie poradził. Horngacher wyjawia gorzką prawdę. Niemcy zdruzgotani, a teraz nagła zmiana W drugiej było już lepiej, ale podium zabrakło dużo, choć czwarte miejsce wydaje się po tym starcie sukcesem. Najlepiej po naszej stronie zaprezentował się rzecz jasna Aleksander Zniszczoł. Najstabilniejszy z Polaków w ostatnich tygodniach indywidualnie zająłby trzecie miejsce i w końcu znalazłby się na podium, o którym tak bardzo marzy. Z niezłej strony pokazał się także Kamil Stoch. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski indywidualnie uplasowałby się na 14. lokacie, a więc blisko czołówki. Zniszczoł najlepszy. Komplet Polaków w konkursie Poprawił się także Piotr Żyła, który z takimi skokami, jak wczoraj nie powinien mieć problemów z przejściem pierwszej serii. Nieco inaczej sytuacja wygląda z Maciejem Kotem, po którym nie jest pewne, czego można się spodziewać. Do Lahti przyleciał także Paweł Wąsek, który wrócił do rywalizacji w Pucharze Świata. Zapoznanie z obiektem w Lahti nie było dla niego udane. W niedzielne popołudnie cała piątka dostała kolejną szansę, ale najpierw trzeba było zakwalifikować się do konkursu. W tych pierwszym z naszych zawodników był oczywiście Maciej Kot. Skoczek, który zastępuje w Lahti Dawida Kubackiego. Kot w dobrych warunkach poleciał na odległość 122,5 metra. Ten wynik dał mu oczywiście kwalifikację do konkursu, a dodatkowo na pewno także trochę wiary przed konkursem. Po kocie przyszedł czas na Wąska, który udowodnił, że postawienie na starszego z zawodników w konkursie drużynowym było dobrą decyzją Thomasa Thurnbichlera. Ceniony ekspert nie pozostawił złudzeń, dobry znak. "Osobiście jestem zadowolony" Najmłodszy z naszych skoczków wylądował bowiem na 114 metrze i również zakwalifikował się do zawodów, ale do zachwytów było bardzo daleko. Zdecydowanie lepiej zaprezentował się Kamil Stoch, który skakał z obniżonego rozbiegu. Nasz mistrz osiągnął 122,5 metra, w tradycyjnym, bardzo dobrym stylu, co dało mu wysoką notę i pewną kwalifikację. Po Stochu nadszedł czas na Żyłę, który również pokazał się z dobrej strony. Najstarszy z naszych orłów osiągnął 120,5 metra i uplasował się tuż za Stochem. Po Żyle skakał Zniszczoł, który znów pokazał, że jest obecnie najlepszym z naszych zawodników. Zniszczoł wylądował na odległości 125 metrów i po swoim skoku długo prowadził. Ostatecznie Polak zakończył te kwalifikacje na miejscu czwartym. Całe zmagania wygrał z kolei Ryoyu Kobayashi.