Pierwsza seria sobotniego konkursu na Holmenkollen nieco zgasiła rozbudzone nastroje polskich kibiców. Dawid Kubacki skoczył w niej zaledwie 120,5 metra i na półmetku rywalizacji zajmował dopiero szesnaste miejsce, a przecież wygrał piątkowy prolog i był drugi w serii próbnej. Piotr Żyła okupował czternastą lokatę (122,5 m), a na dziewiątej pozycji był Kamil Stoch (124,5 m) ze stratą ponad ośmiu punktów do trzeciego Anze Laniska. Prowadził Stefan Kraft przed Johannem Andre Forfangiem. Z kolei czwarty był Halvor Egner Granerud. Niestety do rundy finałowej awansowała tylko wspomniana trójka podopiecznych Thomasa Thurnbichlera. Aleksander Zniszczoł zajął pechowe, 31. miejsce (115 m). Odpowiednio 43. i 44. pozycję wywalczyli Jakub Wolny (106,5 m) i Paweł Wąsek (105 m). Kubacki atakował, ale to nie wystarczyło. Słaba sobota Polaków w Oslo W drugiej serii Kubacki włączył tryb ataku, lądując na 135. metrze. Pozwoliło mu to końcowo zająć jednak tylko 9. miejsce ze stratą 18,3 pkt do zwycięzcy. Fatalną drugą próbę oddał Żyła (106,5 m), choć w dużej mierze usprawiedliwiają go warunki wietrzne. Tuż po wyjściu z progu otrzymał duży podmuch, który mocno mu przeszkodził. Mimo to otrzymał od systemu -1 punkt zamiast rekompensaty. Mistrz świata ze skoczni normalnej ostatecznie wyprzedził tylko Constantina Schmida. Oczy wszystkich polskich fanów skoków narciarskich zwróciły się na Kamila Stocha, jednak zawodnik z Zębu skoczył pół metra bliżej niż w pierwszej serii (124 m). Był więc regularny, ale zabrakło mu błysku, by walczyć z czołówką (13. pozycja). Pięścią w stół uderzył Karl Geiger. Atakował z trzynastego miejsca i zanotował aż 137,5 metra, dzięki czemu znalazł się na najniższym stopniu podium. Norweskich kibiców zawiódł Forfang (121,5 m), spadając z drugiej lokaty na dziesiątą. Stefan Kraft skoczył lepiej, ale przegrał zwycięstwo w konkursie o 5,8 pkt z Laniskiem, który oddał wspaniały skok, lądując na dwie nogi już niemal na płaskim odcinku (139,5 m).