Trwa finałowy weekend z Pucharem Świata w skokach narciarskich. Na piątek i niedzielę zaplanowano zawody indywidualne, a na sobotę "drużynówkę". Skakanie zaczęło się jednak już w czwartek dwiema seriami treningowymi oraz kwalifikacyjną. Przez tę ostatnią przebrnęli Piotr Żyła (po wspaniałym skoku na 241. metr zajął drugie miejsce), Aleksander Zniszczoł, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Awansu nie wywalczył niestety Maciej Kot. W piątek w akcji kibice oglądają więc czwórkę z pięciu powołanych Polaków. Zanim o 15:00 rozpoczną się główne zawody - w których udział weźmie 41 zawodników - 60 minut wcześniej wystartowała seria próbna. Jako pierwszy z "Biało-Czerwonych" z numerem ósmym skoczył Kubacki. Osiągnął jednak tylko 172 metry. Nota 93,5 punktu pozwoliła wyprzedzić jedynie Felixa Hoffmanna i Zaka Mogela (39. miejsce). Trochę później na belce pojawił się Żyła, ale nie nawiązał do wyczynu z kwalifikacji. Tym razem zanotował 204 metry i zakończył serię na 24. lokacie. Kilka minut później na rozbiegu pojawił się Stoch. Odległość 191,5 metra również nie rzuca na kolana, dała tylko 32. pozycję. Aleksander Zniszczoł nie przestaje zachwycać. Szósty w serii próbnej Jako ostatni z podopiecznych Thomasa Thurnbichlera zaprezentował się rzecz jasna Aleksander Zniszczoł. 30-latek urodzony w Cieszynie potwierdził świetną formę z ostatnich tygodni i wylądował na 222. metrze (nota 142,5 pkt). Tymczasowo objął prowadzenie, a całą serię zakończył na szóstym miejscu. Wygrał Timi Zajc. Przed Zniszczołem znaleźli się jeszcze Stefan Kraft, Domen Prevc, Daniel Huber i Peter Prevc. Zajc, Huber i Kraft skakali z ósmej belki, dzięki czemu dostali aż 27,1 pkt rekompensaty w stosunku do zawodników ruszających z 11. rozbiegu. Wszystko z powodu wzmagającego się wiatru pod narty. Najpierw skrócono belkę do 10., ale Prevc skoczył z niej 224 metry, co zaniepokoiło jury.