Michał Białoński, Dariusz Wołowski, Interia: Nawet gdy zaczynałeś karierę, trudno sobie przypomnieć rozgrywany na polskiej ziemi konkurs, w którym by Polak nie zajął miejsca choćby w pierwszej dziesiątce. Dawid Kubacki nie wchodzi do trzydziestki, w połowie trzeciej dziesiątce jest Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł. Pozostali Polacy również poza finałem. Co się dzieje? Kamil Stoch: Nie będę się wypowiadał w tej kwestii. Uważam, że jest wszystko w porządku jeśli chodzi o mnie samego. Skoki są naprawdę dobre, skoro potrafię wchodzić do pierwszej dziesiątki, wygrywać treningi i kwalifikacje, solidnie skakać przez cały weekend. To oznaki, że wszystko jest w porządku. Skoki narciarskie. Wisła. Kamil Stoch: Szwankuje coś małego, brakuje luzu To co szwankuje? - Brakuje czegoś małego. Nie mogę tego odnaleźć, zlokalizować. To coś pomogłoby mi odlecieć te parę metrów dalej i wszystko by inaczej brakowało. Przecież w niedzielę niewiele brakowało. Nie dostaję od konkurencji po 10-15 metrów, tylko po dosłownie kilka metrów, których wciąż szukam. Czasami tak jest. Muszę się pomęczyć, przerobić ileś dodatkowych skoków, żeby później swobodnie siąść na belkę i odpalić niemal automatycznie. Nie czuję, abym mógł skok puścić na tyle swobodnie, że wszystko w nim zadziała. Wydaje mi się, że muszę skok kontrolować, bo jeżeli puszczam swobodnie, to pojawiają się inne błędy. Wszystko jest trochę kontrolowane, nie na luzie. Skoki narciarskie. Wisła. Kamil Stoch: Czuję duży niedosyt, skołowanie i czystą złość Co czujesz po całym weekendzie w Wiśle? - Duży niedosyt. Oprócz tego jest trochę skołowania i czystej złości. Chciałoby się więcej. Z jednej strony czuję, że jest wszystko w porządku, ale z drugiej, starcza to maksymalnie na pierwszą dziesiątkę. I to bardziej jej końca i nic więcej. Cały czas coś mi umyka, czegoś brakuje, żeby osiągać lepsze wyniki, skoczyć o kilka metrów dalej. Rozum podpowiada, że trzeba się uspokoić, poczekać, zachować cierpliwość i dalej pracować. Szkoda, że nie udało się wypaść lepiej, bo w Wiśle atmosfera była super, kibice wspaniali, warunki w niedzielę też dopisały, były bardzo dobre. Mimo tego coś umyka. Mimo tego sezon trwa dalej, trzeba trzymać głowę wysoko i wierzyć, że za chwilę będzie dobrze. Ja wierzę w to, że będzie lepiej. Inaczej bym tu nie stał. Wiem, ile serca włożyłem w treningi, jak ciężko harowałem przez całe lato. Wiem też, na co mnie stać. Skoro potrafię wygrywać serię treningową, a także kwalifikacje, to znaczy, że w zawodach stać mnie również na to. Potrzeba tylko tego małego czegoś, czego brakuje. Gdybać można nawet do rana, ale właściwa forma przyjdzie. Musi w końcu przyjść. Powtarzam, brakuje totalnego luzu, swobody w skakaniu, żeby wszystko poszło płynnie. Forma sama nie przyjdzie. Trzeba nad nią popracować, oddać sporo skoków, żeby w końcu głowa wiedziała, że może sobie na ten luz pozwolić. Problem w tym, że karuzela Pucharu Świata rozkręciła się na dobre, co tydzień zawody, podróże na nie. Nie ma czasu na spokoje treningi. - Ale nadal uwielbiam to, co robię. Czasami mnie to denerwuje, że pomimo dobrych skoków ląduję w drugiej dziesiątce, albo poza "trzydziestką". Ale nie jestem w Pucharze Świata pierwszy raz. Znam to. Korespondencja z Wisły Michał Białoński, Dariusz Wołowski, Interia CZYTAJ TEŻ: Co się dzieje z polskimi skoczkami? Tak źle nie było od 1999 roku! Adam Małysz szczerze o urodzinach i zarzutach Niemców "Polacy odpalili tajną broń" Kamil Stoch po upadku: Będzie malinka, ale na tyłku Dawid Kubacki skomentował swoje skoki w Wiśle MalinceMichal Doleżal tak widzi skład na drużynówkę. Komentuje też kwalifikacje