Kamil Stoch zakończył konkurs w Bischofshofen na szóstym miejscu, a w klasyfikacji 71. Turnieju Czterech Skoczni uplasował się na świetnej piątej lokacie, do czwartego Piotra Żyły tracąc zaledwie 2,1 punktu. Zawodnik z Zębu przeszedł dość długą drogę, by znowu znaleźć się w czołówce. W piątek oddał skoki na odległość 138 oraz 134,5 metra. Stoch po konkursie w Bischofshofen: "To efekty codziennej pracy" - Spóźniłem drugi skok. Lekko to byłoby zbyt mało powiedziane. Dojście do tego momentu dużo mnie kosztowało i dalej kosztuje, to codzienna praca nad sobą, ale efekty są widoczne. Każdy skok mnie cieszy, czuję to przy wyjściach z progu. O to chodziło - powiedział przed kamerami Eurosportu. Trzymał w ręku prezent od żony - małą maskotkę orła. W tym roku musi mu ona wystarczyć, bo po Złotego Orła sięgnął Halvor Egner Granerud. Stoch został także zapytany o Dawida Kubackiego, który zajął w piątek trzecie miejsce, w całym TCS był drugi, a rano urodziła mu się druga córka, Maja. Jak przyznał, 32-latek mógł liczyć na pełne wsparcie kolegów z zespołu w tej szczególnej chwili. Odniósł się także do jego formy sportowej. - Świetnie skacze od początku sezonu. Jest liderem Pucharu Świata, tego się nie rozdaje, to trzeba wywalczyć. Na tej skoczni pojedyncze próby mogą nie wychodzić, z tym obiektem czasem trudno się oswoić - stwierdził. Następne zawody Pucharu Świata odbędą się w Zakopanem 14 i 15 stycznia. Pierwszy z konkursów będzie drużynowy, a drugi - indywidualny.