Stoch wciąż w grze o Kryształową Kulę. Małysz: Tanio skóry nie sprzeda
Kamil Stoch w pięknym stylu wygrał w środę prolog Raw Air w Trondheim i pokazał, że nie zamierza tanio sprzedać Stefanowi Kraftowi Kryształowej Kuli za triumf w Pucharze Świata. - Wystarczy, że odda dwa-trzy dobre skoki i wszystko może się zmienić - mówi w rozmowie z Interią Adam Małysz.
Stoch prowadził w klasyfikacji generalnej PŚ od 14 stycznia, gdy wygrał konkurs w Wiśle. Żółtą koszulkę lidera stracił na rzecz Krafta w ostatnią sobotę w Oslo. Już dziś kolejny konkurs PŚ i Raw Air w Trondheim, a Stoch traci do Austriaka zaledwie 31 punktów.
Lider polskiej kadry potwierdził wczoraj, że wielu zbyt wcześnie go skreśliło, patrząc na problemy techniczne w ostatnich konkursach i jednocześnie oglądając stabilnie i daleko skaczącego od wielu tygodni Krafta.
Małysz zapewnił, że głęboko wierzy w końcowy triumf Stocha w Pucharze Świata. - Wierzę, bo Kamil tanio skóry nie sprzeda. Kraft jest w wyśmienitej formie, ale strata do niego na razie nie jest duża - powiedział nam Orzeł z Wisły.
- Zawsze łatwiej jest atakować niż się bronić. Moment, w którym Kamil odda dwa-trzy dobre skoki, sprawi, że wszystko jeszcze może się wydarzyć - podkreślił.
Stoch w środę oddał dobry skok treningowy, a potem znakomity, na 139 m, w kwalifikacjach. Poprawił błędy techniczne, udało się wyeliminować problemy sprzętowe, m.in. przez zmianę butów na nowe.
- Kamil popełniał ostatnio błędy, które musiał korygować w powietrzu i skoki nie były już tak czyste, jak na Turnieju Czterech Skoczni. Musiał cały czas coś kontrolować, brakowało luzu, który pozwoliłby na automatyzm w jego skokach - analizował Małysz. - To jest koniec sezonu i jest trochę mało czasu dla tych, którzy muszą coś poprawiać. Ale jeśli jest się w takiej sytuacji, trzeba dążyć do tych dobrych skoków - zaznaczył.
Dziś Stoch i jego koledzy rywalizować będą o punkty Pucharu Świata na obiekcie w Trondheim. To dobry obiekt dla naszego skoczka, by odrabiać stratę do Krafta? - Nie ma większego znaczenia, jaka skocznia - powiedział Małysz. - Może być podobnie jak w Oslo i Lillehammer i rządzić będzie wiatr. W Trondheim rzadko się zdarzało, by była cisza i konkurs był sprawnie przeprowadzony - obawia się nasz były skoczek.
Od piątku aż do końca sezonu w następny weekend skoczkowie rywalizować będą tylko na obiektach mamucich, w Vikersund i Planicy. "Mamuty" to dobre skocznie na poprawianie technicznych błędów? - Jeśli skacze się dobrze na małych skoczniach, to nie ma problemu też na obiektach mamucich. Ale na "mamucie" też można pewne błędy skorygować. Jest więcej czasu, bo dłuższy jest i rozbieg, i lot - zaznaczył Małysz.
Orzeł z Wisły nie jest zaskoczony równą formą Piotra Żyły, który jest najwyżej z Polaków, na siódmym miejscu, w klasyfikacji Raw Air.
- Piotrka stać na bardzo dużo. Potwierdził to już na mistrzostwach świata, gdzie zdobył dwa medale. Był drugi w klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni. Jego sukcesy to nie jest niespodzianka, Piotrek nie wyskakuje już jak filip z konopi. To jest zawodnik, na którego się liczy, a on pokazuje się z jak najlepszej strony. Oczywiście czasem ma wahania, raz jest "torpeda", a inny skok bez błysku, ale utrzymuje swój dobry poziom - powiedział.
Z dużymi nadziejami jechał na Raw Air Maciej Kot, ale na razie musi się zadowolić 11. miejscem w klasyfikacji generalnej.
- To jest cały Maciek. Ma duże ambicje, bardzo szybko chciałby odnosić duże sukcesy i często to powoduje, że ich nie odnosi. Jeśli tylko na chwilę zapomni o chęci wygrywania, a skoncentruje się na dobrych skokach, od razu jest rezultat w postaci nawet wygranych konkursów. Maciek musi się nauczyć tego, że najważniejsze są dobre skoki. Czasem to ma, a czasem o tym zapomina - podkreślił Małysz.
Waldemar Stelmach