Początek sezonu polskich skoczków narciarskich jest słaby. "Biało-czerwoni" fatalnie zaprezentowali się już w pierwszych zawodach w Lillehammer. W Finlandii nic jednak nie wskazywało, że Stoch będzie miał jakieś problemy z kwalifikacją. W rozegranych wcześniej treningach Kamil był najlepszy z Polaków, a w drugim nawet piąty. W kwalifikacjach Stoch skoczył tylko 106,5 m, co z notą 82,7 pkt nie mogło mu dać awansu. Ostatecznie zajął dopiero 50. miejsce Tak więc w sobotnim konkursie zobaczymy: Piotra Żyłę, który był 20. (128,5 m/118,5 pkt), Macieja Kota - 26. (120/109), Krzysztofa Miętusa - 31. (122/105,9) i Dawida Kubackiego - 37. (118,5/102,1). Do I serii przechodziło 40 najlepszych. Kwalifikacje wygrał rewelacyjny Słoweniec Jaka Hvala, który zwyciężał też w obu czwartkowych treningach. Skoczył aż 145 metrów, tylko dwa metry bliżej od rekordu należącego do Austriaka Gregora Schlierenzauera, i choć wylądował bez telemarku, to nota 148,4 pkt wystarczyła do pierwszego miejsca. Za nim uplasował się Niemiec Richard Freitag (139/144,8), a na trzeciej pozycji znalazł się Japończyk Taku Takeuchi (142/142,8). Awansu do sobotniego konkursu, obok Stocha, nie wywalczyli m.in.: Włoch Sebastian Colloredo, Czech Jan Matura, Fin Ville Larinto i Francuz Emmanuel Chedal. Z zawodników, którzy nie musieli się kwalifikować najdalej, bo 139 metrów, skoczył Słoweniec Peter Prevc. Metr bliżej wylądował wspomniany już Schlierenzauer, a lider klasyfikacji Pucharu Świata Austriak Thomas Morgenstern nie pojawił się na belce. W piątek w Kuusamo rozegrany zostanie konkurs drużynowy, w którym zobaczymy "Biało-czerwonych".