W Falun zwyciężył Niemiec Severin Freund, przed Prevcem i Japończykiem Noriakim Kasaim. Polak stracił na rzecz Prevca prowadzenie w klasyfikacji generalnej. - Nie ma żalu, jest trochę sportowa złość. Pierwszy skok zepsułem bardzo, warunki też mi nie pomogły - powiedział w rozmowie z TVP Stoch, który po pierwszej serii był dopiero trzynasty. Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi spokojnie podchodzi do sprawy. - Nie da się zawsze wygrywać, nie da się zawsze skakać najdalej - powiedział. - To sytuacja pokazuje mi, że jeszcze sporo pracy przede mną i nikt nie będzie mi nic dawał za darmo - dodał Stoch. Polak traci tylko 17 punktów do prowadzącego w klasyfikacji PŚ Prevca. - Nic nie jest stracone, a zabawa tak naprawdę dopiero się zaczyna. Nie wyjeżdżam stąd niezadowolony, bo skakałem tu dobrze, prawie wszystkie skoki były udane. Poznałem skocznię w Falun na rok przed mistrzostwami świata - ocenił swoje występy w Falun Stoch. - Dobrze, że wygrał kto inny, bo kibice się nie znudzą. Inni zawodnicy też się nie zniechęcą - stwierdził z uśmiechem nasz skoczek. Czy Stoch nie jest zmęczony sezonem i igrzyskami w Soczi? - Mam jeszcze spore rezerwy po igrzyskach. Teraz będą kluczowe momenty PŚ. Okaże się, kto był dobrze przygotowany do sezonu, kto wytrzyma. Decydujące będzie przygotowanie mentalne i fizyczne - powiedział zawodnik. Już w piątek kwalifikacje i konkurs skoków w fińskim Lahti, gdzie Stoch dotąd indywidualnie nie wygrywał. - Nie uważam, żeby skocznia w Lahti była dla mnie niedobra, bo zająłem tam ostatnio piąte miejsce, które uważam za dobre. Jeśli ktoś uważa inaczej, no to sorry - powiedział wicelider PŚ.