Reprezentacja Polski w skokach narciarskich w tym sezonie nie wykonała kroku w przód, którego można było oczekiwać po poprzednim. Tak naprawdę tylko Paweł Wąsek był w stanie realnie pokazać, że się rozwijać i to nasz najmłodszy ze skoczków w tym sezonie jest niekwestionowanym liderem. Kolejny polski odrzutek w skokach zadebiutuje na "mamucie" Poza Wąskiem wokół każdego pojawiają się pewne znaki zapytania. Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł mają pojedyncze dobre próby, ale dotychczas nie potrafili utrzymać stałego poziomu, który pozwalałby im walczyć o miejsca w czołówce. Problemy reprezentacji Polski. Nie ma wątpliwości Wiele w tym sezonie mówi się także o tym, jakim sprzętem dysponują Biało-Czerwoni. Porównuje się to szczególnie do Austriaków, którzy w tym aspekcie absolutnie zdominowali rywalizację i mówią o tym także sami skoczkowie, którzy wręcz frustrują się przewagą sprzętową swoich przeciwników. Małysz i Schmitt znów będą rywalizować na Wielkiej Krokwi. Nowa rola legend Na ten problem wskazał Jakub Kot. - Trochę współczuję Thomasowi Thurnbichlerowi. Sam ucina ten temat i mówi, że trzeba być na limicie. Ja to akceptuję. My mamy wyłącznie Hafele, który jest świetnym fachowcem. Gdy chcemy popracować nad kombinezonami, zalegamy w temacie wkładek. Jeśli dążymy do zmian w butach, przepada nam czas, aby poprawić coś innego. Po prostu mamy jedną osobę, która nie jest w stanie wziąć na barki wszystkiego. W Austrii z kolei za każdy element sprzętu odpowiada ktoś inny. Tak przynajmniej tłumaczył mi to Thomas Thurnbichler - powiedział ekspert Eurosportu w rozmowie z "WP SportoweFakty". Już niebawem Polacy staną przed największym wyzwaniem w dotychczasowym sezonie. Takim są bowiem loty narciarskie, które nie wybaczają żadnego, nawet najmniejszego błędu. Tam potencjalna różnica sprzętowa może się jeszcze bardziej uwydatnić. Polacy polecieli do Oberstdorfu w składzie: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł oraz oczywiście Paweł Wąsek.