Drugi konkurs indywidualny na skoczni HS 134 w Oslo-Holmenkollen przyniósł zwycięstwo Stefana Krafta, który wyprzedził na podium Anże Laniszka i Dawida Kubackiego. 33-latek z Nowego Targu - obchodzący zresztą 12 marca swoje urodziny - miał prawo być więc zadowolonym z postępu, jaki zrobił względem sobotniej rywalizacji, kiedy to był dziewiąty. Powodów do radości nie miał za to Kamil Stoch. W pierwszej serii skoczył co prawda 124,5 m i zajmował 10. miejsce, ale już w serii finałowej oddał skok na wyraźnie krótszą odległość wynoszącą 119,5 m i objął ostatecznie 19. lokatę. Ważny tu jest jednak kontekst - "Orzeł z Zębu" dostał pozwolenie na skok w momencie, kiedy warunki wietrzne były naprawdę trudne. Gdy więc wylądował, od razu było widać po nim, że ma spore pretensje do organizatorów konkursu. "Ta skocznia jest tragiczna, powinno się ją wysadzić w powietrze" - dodał nawet w wywiadzie po zawodach. Na tym się jednak nie skończyło. Kamil Stoch po konkursie w Oslo rozmawiał z Borkiem Sedlakiem. "Warunki pogodowe to część gry" Jak bowiem informuje serwis skijumping.pl, jeszcze tego samego wieczoru Stoch postanowił zamienić również słowo z Borkiem Sedlakiem, asystentem dyrektora Pucharu Świata i - najkrócej rzecz ujmując - głównym człowiekiem odpowiedzialnym za dawanie zielonego światła uczestnikom konkursu. "To oczywiste, że w Kamilu są negatywne emocje, natomiast próbowałem przedstawić mój punkt widzenia. Może w poniedziałkowy poranek spojrzy na tę sytuację w inny sposób" - stwierdził zagadnięty przez dziennikarza Dominika Formelę Sedlak, który opisał, iż cała konwersacja odbyła się przy okazji kolacji w Oslo i trwała ok. pięciu minut. "Działamy zgodnie z wytycznymi, a warunki pogodowe to część tej gry" - tłumaczył jeszcze Czech, który dał również do zrozumienia, że dostrzega trud wkładany przez 35-latka w walkę o punkty do klasyfikacji generalnej PŚ. Kolejna okazja na zdobycie "oczek" do tabeli - już w najbliższy wtorek. Puchar Świata: Następne zawody już 14 marca Wówczas to odbędą się pierwsze zawody w Lillehammer - istotne także w kontekście współzawodnictwa w cyklu Raw Air. Następnie skoczkowie przeniosą się na skocznię mamucią do Vikersund - a potem już czeka ich podróż do Finlandii, a konkretnie do Lahti.