W Ruce na dalekiej północy skoczkowie zmierzą się z fińskim potworem. Pierwsze zderzenie z nim w piątkowych kwalifikacjach nie było najszczęśliwsze dla Polaków. To zresztą skocznia, która nigdy nie leżała Biało-Czerwonym. Źle patrzyło się na to, co zawodnicy trenera Thomasa Thurnbichlera wyprawiali w piątek na skoczni w Ruce. W ani jednej serii nie było polskiego skoczka, który znalazły się w czołówce. To, co wyczyniali nasi zawodnicy, wyglądało na straszne męczarnie. Niepokój ws. Kamila Stocha? Thurnbichler nie gryzie się w język Niepokój o formę Kamila Stocha Mimo wszystko kibice przed pierwszym konkursem Pucharu Świata byli pełni obaw. Skocznia Rukatunturi nigdy naszym szczególnie nie leżała, ma swoją specyfikę, ale w poprzednim sezonie Żyła potrafił stanąć tam na podium, co znaczy, że wszystko da się "odczarować". W serii próbnej jako pierwszy z Polaków na rozbiegu pojawił się Aleksander Zniszczoł, który osiągnął 128 metrów i serię próbną skończył na 30. lokacie. Po chwili dwa metry bliżej wylądował Paweł Wąsek, co dało mu lokatę poza czołową "30", nie wróżąc pierwszych pucharowych punktów. Bardzo słabo skoczył Kamil Stoch, który osiągnął tylko 120 metrów i został sklasyfikowany na bardzo odległej, 40. lokacie. 126,5 metra skoczył Piotr Żyła, co dało mu 24. miejsce, natomiast Dawid Kubacki spisał się najlepiej z "Biało-Czerwonych", co skok na odległość 128 metrów dał mu 19. pozycję. Najlepiej w serii próbnej skoczył Stefan Kraft. Austriak osiągnął aż 142 metry, co dało mu zwycięstwo w serii próbnej.