W niedzielę 7 stycznia w mediach pojawiła się wiadomość o śmierci Mateusza Rutkowskiego. Byłego skoczka narciarskiego, który na stałe zapisał się na kartach historii polskiego sportu, zostając pierwszym reprezentantem naszego kraju, który sięgnął po złoty medal na mistrzostwach świata juniorów. Było to w 2004 roku w Strynie. Wówczas Mateusz Rutkowski zdobył dwa medale - indywidualne złoto oraz srebro podczas rywalizacji drużynowej, w której udział wziął wraz ze Stefanem Hulą, Kamilem Stochem i Dawidem Kowalem. Tajner wspomina zmarłego Mateusza Rutkowskiego. Poruszające słowa trenera Stefan Hula zabrał głos po śmierci Mateusza Rutkowskiego. Padły piękne słowa Informacja o nagłej i niespodziewanej śmierci byłego reprezentanta Polski wstrząsnęła środowiskiem skoków narciarskich. Po ogromnej tragedii głos zabrał m.in. Stefan Hula. Były skoczek, a obecnie asystent głównego trenera w kadrze kobiet, w rozmowie z portalem "WP SportoweFakty" w samych superlatywach wypowiedział się na temat zmarłego "kolegi po fachu". Mateusz Rutkowski zmarł w wieku 37 lat. Pierwsze informacje, jakie zaczęły pojawiać się tuż po śmierci byłego skoczka narciarskiego, mówiły o zatrzymaniu akcji serca. Informacje te potwierdzili dziennikarze serwisu "Góral.info.pl", gdzie napisano o akcji ratunkowej w Skrzypnem, a więc miejscowości, w której mieszkał mistrz świata juniorów. "Służby ratunkowe zostały zadysponowane do Skrzypnego gdzie doszło do nagłego zatrzymania krążenia u mężczyzny. Na miejsce udali się ratownicy Zespołu ratownictwa Medycznego oraz strażacy z OSP Skrzypne, OSP Szaflary i JRG Nowy Targ. Ratownicy po przybyciu na miejsce niezwłocznie podjęli czynności reanimacyjne. Niestety, pomimo podjętej akcji mającej przywrócić krążenie nie udało się uratować życia mężczyźnie" - przekazano. Afera w polskich skokach. Trener reprezentacji nie wytrzymał. "Nie stosuje się do zasad"