Stefan Hula: tyłek podnosił ręce - Odkąd przyjechałem na turniej, to zaczęły się problemy z pozycją najazdową. Chciałem jeździć aktywnie i zbyt wysoko. Tyłek podnosił ręce i to nie wystarczało na to, by w Pucharze Świata skakać dobrze. Przy tak niskich prędkościach po prostu trzeba dobrze pchać nogą. Trenerzy cały czas starali mi się pomóc i w Bischofshofen zaczęło to lepiej wyglądać. Nie są to jeszcze jakieś wyjątkowe skoki, ale na pewno lepsze niż w ostatnim czasie, a czuję, że jeszcze może być lepiej. Wiem bowiem, że jeszcze wiele mogę zyskać w powietrzu, jeśli tylko z progu pójdzie to dobrze - opowiadał Hula.Nasz doświadczony skoczek jest najlepszym przykładem na to, że można przetrwać trudne chwile, by potem cieszyć się skokami. - Cieszę się, że każdego dnia dostawałem szansę na to, by poprawiać tę pozycję najazdową. Każdy dzień startu w zawodach był dla mnie nagrodą - mówił Polak. W piątkowym konkursie (6 stycznia, godz. 16.30) Hula zmierzy się w parze KO z Japończykiem Ryoyu Kobayashim. Z Bischofshofen - Tomasz Kalemba, Interia Sport