Początek nowego sezonu to prawdziwy sportowy dramat dla Kamila Stocha. Wielu kibiców nie kryło obaw, że w wieku 36 lat gwiazdor naszej kadry może mieć problemy na skoczniach, ale nawet pesymiści nie spodziewali się, że na Rukatunturi Stoch będzie męczył się aż tak bardzo. W niedzielnych kwalifikacjach osiągnął zaledwie 87,5 metra i był w gronie tylko czterech skoczków, którzy nie zdołali wywalczyć przepustki do konkursu W trakcie rozmowy w studiu Eurosportu próbę Stocha przeanalizował Wojciech Topór. Były zawodnik, obecnie trener i ekspert, wskazał, co poszło nie tak w kwalifikacyjnym skoku. Poruszenie w obozie Niemców. Aż zaniemówili Thurnbichler i Stoch wiedzą, co robią? W przyszły weekend Puchar Świata zagości w Lillehammer, gdzie Stoch, tak jak jego koledzy z kadry, miał okazję odbyć już treningi przed podróżą do Ruki. Jeśli plany nie ulegną zmianie, Stoch będzie mógł powalczyć w Norwegii o poprawę swoich wyników. Wszystko wskazuje jednak na to, że w tej chwili Polakowi jest potrzebny przede wszystkim trening, który pozwoli mu wejść na właściwe tory. - Czasem dostaje się wskazówki, jednak nie będąc w super dyspozycji ciężko jest wówczas zrealizować je w jednym skoku. W takiej sytuacji potrzebujesz wtedy paru skoków treningowych. Kamil wierzy w metody trenera, bo nie jest żółtodziobem. On nie łyka słów trenera jak pelikan, więc jeśli są jakieś decyzje, to są one podejmowane wspólnie - zapewnił Topór w studiu Eurosportu. Inauguracja sezonu nie jest udana także dla innych Polaków. W sobotę zapunktował tylko Dawid Kubacki, a w niedzielę oprócz niego do drugiej serii wszedł jeszcze tylko Piotr Żyła. Zaskakująca wpadka Polaków. Mocny apel Kubackiego do fanów „As Sportu 2023”. Wybierz z nami finałową 16 plebiscytu