Po konkursach Pucharu Świata w Wiśle (drugie miejsce Kamila Stocha) i Zakopanem (czwarta lokata drużyny, indywidualnie dziesiąta pozycja Macieja Kota), Kruczek ogłosił skład na igrzyska. Znaleźli się w nim mistrz świata Stoch, a także - co nie było niespodzianką - Piotr Żyła, Kot i Jan Ziobro. Po długich naradach z kilkunastosobowym sztabem ekipę uzupełnił Dawid Kubacki; o miejsce w kadrze do ostatniej chwili konkurował z Klemensem Murańką. Wcześniej z walki odpadł Krzysztof Biegun, zwycięzca inauguracyjnego konkursu PŚ w obecnym sezonie. - Na skocznię chcemy wrócić w środę. Jeszcze nie mamy ostatecznej decyzji, gdzie będziemy trenować w kraju. Wszystko zależy od pogody, która zaczyna się gwałtownie zmieniać - powiedział Kruczek. Fatalne warunki panowały podczas niedzielnej rywalizacji indywidualnej na Wielkiej Krokwi. Ze względu na deszcz i wiatr, przeprowadzono tylko jedną serię. Wygrał Norweg Anders Bardal. Pod koniec stycznia "Biało-czerwoni" przeniosą się do niemieckiego Willingen, gdzie 1 i 2 lutego odbędą się zawody PŚ. Tam wystartują wszyscy olimpijczycy. - Do Soczi lecimy 4 lutego z Zurychu. W oficjalnych treningach podczas igrzysk uczestniczyć będzie pięciu zawodników, a w konkursach - czterech. Dotyczy to wszystkich reprezentacji w skokach - dodał szkoleniowiec. Cztery lata temu, przed olimpiadą w Vancouver, również ostatnie pucharowe imprezy rozgrywane były w Willingen. Tam jednak nie startowali skoczkowie zakwalifikowani na igrzyska (Adam Małysz, Stoch, Stefan Hula, Krzysztof Miętus, Łukasz Rutkowski), tylko rezerwowi. - Przed igrzyskami kanadyjskimi Adam skakał do Klingenthal (przegrał tam tylko ze Szwajcarem Simonem Ammannem), a pozostali już odpuszczali trzy ostatnie starty - przypomniał Kruczek. Liderem obecnej kadry jest Stoch, złoty medalista ubiegłorocznych mistrzostw świata w Val di Fiemme. Na skoczniach w Predazzo polski zespół wywalczył brąz, w składzie: Stoch, Żyła, Kot, Kubacki. Oprócz Stocha i Żyły, zwycięstwo w PŚ ma na koncie też Ziobro.