O tym, że aura w Japonii bywa kapryśna, nie trzeba chyba przekonywać żadnego fana skoków narciarskich. Potwierdzeniem tej tezy były także rozegrane w trakcie tego weekendu trzy konkursy indywidualne Pucharu Świata na Okurayamie w Sapporo. Zwłaszcza w niedzielnych zawodach wiatr dawał się we znaki. Pierwsza seria nie mogła był płynnie rozgrywana i poszczególni zawodnicy musieli nieco dłużej czekać na swój skok, bowiem podmuchy dochodziły chwilami do 5 m/s. Ostatecznie najlepiej poradził sobie reprezentant gospodarzy - Ryouyu Kobayashi, drugi był Norweg Halvor Egner Granerud, a trzeci Niemiec Markus Eisenbichler. PŚ w skokach narciarskich w Sapporo. Kami Stoch niezadowolony z nierównych warunków Niestety, przeciętnie jak na swoje standardy spisali się Polacy, dla których był to najgorszy konkurs w tym sezonie Pucharu Świata. Ósmy był Piotr Żyła, 11. Dawid Kubacki - którego przewaga nad Halvorem Egnerem Granerudem w klasyfikacji generalnej znacznie stopniała - 17. Aleksander Zniszczoł, a dopiero 23. lokatę zajął Kamil Stoch. Po konkursie nasz as z Zębu był jednak wyraźnie rozżalony. Był bowiem przekonany, że jego skoki nie były złe i powinny wystarczyć do zajęcia znacznie wyższej lokaty. Oczywiście - gdyby nie niesprzyjające, loteryjne warunki, których nie zrekompensuje jakikolwiek przelicznik. - Dzisiaj był solidny dzień. Te skoki w moim odczuciu były lepszy niż w sobotę. I trochę jest mi z tego powodu przykro, bo uważam, że zasłużyłem dziś na coś więcej niż to, co osiągnąłem. Ale z drugiej strony nie jestem tu pierwszy raz i wiem, że w skokach są czasem takie konkursy jak dzisiaj. Trzeba je po prostu przetrwać. Mam świadomość, że nie skaczę teraz na wygranie. To nie są super, na najwyższym poziomie skoki. Przy takich trudnych warunkach za to trzeba potem zapłacić więcej - powiedział Kamil Stoch po niedzielnym konkursie już w hotelu, gdzie rozmawiał z portalem Skijumping.pl. - Mam nadzieję, że w przyszłości te konkursy będą bardziej sprawiedliwe, a w moim przypadku karta się odwróci. Ale nie mogę zwalać wszystkiego na warunki. Ja też nie jestem czysty jak łza. Też popełniam błędy. Taki jest sport - dodał nasz skoczek narciarski w kolejnej wypowiedzi. Rafał Kot jest przekonany, że to właśnie przez zawsze niekorzystne warunki, Kamil Stoch nie stanął jeszcze na podium w tym sezonie Pucharu Świata. - Nieważne, przy jakim wietrze skaczą poprzedzający go zawodnicy, nieważne, jakie warunki panują po jego skoku, nasz trzykrotny indywidualny mistrz olimpijski właściwie zawsze ma wiatr w plecy - stwierdził znany ekspert w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.