Do wspomnianego skoku Timiego Zajca doszło w tym sezonie Pucharu Świata - podczas konkursu mikstów rozgrywanego w Willingen. Słoweniec "przeskoczył skocznię", lecąc wysoko nad zeskokiem, na który spadł z dużej wysokości, czym zmroził krew kibicom zebranym pod skocznią oraz przed telewizorami. 22-latek pofrunął aż 161,5 m, podczas gdy rekord należący do polskiego skoczka narciarskiego Klemensa Murańki wynosi 153 m. Przerażająca próba Timiego Zajca wywołała spore poruszenie w środowisku skoków narciarskich. "Kiedy lot kończy się skokiem poza odległość 161 metrów, jest to trochę przerażające. O ile wiem, Timi Zajc ma się dobrze i to jest najważniejsze. Często mówi się, że ktoś ląduje na płaskiej części zeskoku, ale w tym przypadku rzeczywiście tak było. Nie cieszyłem się z tego, że musiałem skakać po nim. Takie skoki sprawiają, że boisz się tego, co może się wydarzyć. Lądowanie na płaskim kawałku skoczni z prędkością 120 km/h nie jest czymś, co chciałbym zrobić" - martwił się Halvor Egner Granerud. Nie brakowało jednak również innych, znacznie bardziej dosadnych wypowiedzi ekspertów oraz samych skoczków narciarskich. Skoki narciarskie. Werner Schuster o skoku Timiego Zajca z Willingen Głos w tej sprawie zabrał na łamach portalu Web.de również Werner Schuster - były austriacki skoczek narciarski, który w latach 2008-19 współpracował z sukcesami w roli szkoleniowca z reprezentacją Niemiec. 53-latek nie ma wątpliwości, że skoki takie, jak ten Timiego Zajca nie powinny mieć miejsca i między innymi o to muszą zadbać przedstawiciele Międzynarodowej Federacji Narciarskiej - FIS. "W historii zawsze zdarzały się długie i niebezpieczne skoki. Ale ten skok był wypadkiem przy pracy i powinien stanowić poważne ostrzeżenie dla FIS-u. To mogło skończyć się tragicznie. Timi Zajc nie mógł nic zrobić. Jest jednym z tych młodych skoczków narciarskich, którzy skaczą bardzo nowocześnie jeśli chodzi o ułożenie nóg i kontrolę nart. Jego narty było położone płasko, a dzięki szerokiemu ustawieniu nóg w połączeniu z butami, wiązaniami i odpowiednim kombinezonem zbliżamy się w stronę latania. Wtedy taki lot wymyka się spod kontroli i FIS musi go powstrzymać. Cały system stał się tak czuły, że nawet najmniejsze zmiany warunków mają znaczenie" - powiedział znany trener. Dawid Kubacki i Halvor Egner Granerud wyróżnieni przez Wernera Schustera Werner Schuster przyznaje, że klasa zawodnika ma duży wpływ na to, jak dany skoczek narciarski poradzi sobie w trudnych, czasami wręcz skrajnych warunkach atmosferycznych. Za przykład podał Halvora Egnera Graneruda oraz Dawida Kubackiego z początku obecnego sezonu Pucharu Świata. "Najlepsi zawodnicy, którzy znajdują się w topowej formie, są w stanie przeciwstawić się warunkom wietrznym. Halvor Egner Granerud jest tego najlepszym przykładem. Na początku sezonu był nim Polak - Dawid Kubacki. Często zdarza się, że najlepsi skoczkowie mają tyle pewności siebie i tworzą tak zwartą całość między ciałem a nartą, że mniejszy lub większy wiatr nie wpływa na ich skok w radykalny sposób. Niuanse decydują potem o tym, czy to wystarczy na pierwsze, czwarte czy siódme miejsce" - stwierdził Austriak. Sam Werner Schuster, gdy jeszcze pracował w roli szkoleniowca martwił się o swoich podopiecznych i dbał o to, by zadbać o ich jak najwyższy bezpieczeństwo, uczulając na wiele spraw. "Kiedy byłem jeszcze aktywny w zawodach Pucharu Świata i stałem na wieży trenerskiej, czasami się bałem. Byłem uważany za raczej ostrożnego trenera. Zawsze starałem się przekazać moim zawodnikom: Uważajcie na siebie, nawet jeśli FIS wyświetli zielone światło. Jeśli nie opuszczę ręki, nie musicie rozpoczynać skoku" - przyznał.