Skomplikowała się sytuacja Aleksandra Zniszczoła. Polski skoczek mierzy się z problemami
Aleksander Zniszczoł skocznię Skalite w Szczyrku opuszczał z dwoma pucharami. Jeden otrzymał za drugie miejsce w Memoriale Olimpijczyków, a drugi za najdłuższą odległość (104,5 m) w konkursie. Mimo dobrego początku sezonu letniego 31-latek minę miał jednak nietęgą. Po sezonie skomplikowała się bowiem nieco jego sytuacja.

Dwa sezony temu Aleksander Zniszczoł dwukrotnie stał na podium zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. To był sezon jego życia. Ubiegłej zimy było znacznie słabiej, ale wiślanin wciąż potrafił zajmować miejsca w "10".
Zanotował drugą najlepszą zimę w karierze. W ostatnich zawodach w sezonie w Planicy był siódmy, potwierdzając tylko swoją przynależność do światowej czołówki.
Pierwsza taka sytuacja od wielu lat. Aleksander Zniszczoł ma problem
Po sezonie jednak skomplikowała się jednak nieco sytuacja Zniszczoła. Po wielu latach współpracy skoczek stracił bowiem sponsora.
Tradycją Memoriału Olimpijczyków są nagrody pieniężne dla tych, co staną na podium. Przyda się ona, bo poszukuję głównego sponsora. Nie jest to łatwe, więc w takiej sytuacji każdy grosz się liczy. Na szczęście rodzina pomaga mi w poszukiwaniu chętnych, którym za wsparcie udostępnię miejsce na kasku
Wiślanin doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że najlepszym sposobem na przyciągnięcie sponsora są dobre wyniki. Pierwszy krok już zrobił, bo dawno nie wrócił z zawodów z dwoma pucharami. Na razie to jednak mały sukces na krajowym podwórku i wewnętrznej rywalizacji. Za dwa miesiące rozpocznie się Letnie Grand Prix i to będzie okno wystawowe przed zimą.
- Najlepiej byłoby wygrać zawody, by jakaś firma zagościła na moim kasku i czapeczce. To jeden z moich celów na to lato. Poza tym latem już trzeba pokazywać się z dobrej strony, bo Grand Prix jest częścią kwalifikacji olimpijskich. Będziemy zatem walczyć w każdych zawodach - zapewnił 31-latek.
Wiślanin skacze "na jednej narcie"
Zniszczoł od pierwszych skoków tego lata zmaga się z problemem, który stara się rozwiązać wraz ze sztabem. To jest sprawa związana ze sprzętem.
- Na progu czuję moc i z tego jestem zadowolony. Czuję się fajnie fizycznie, moja siła idzie systematycznie w górę. Tak wynika z wykresów, bo treningi mamy bardzo dokładnie monitorowane. Mam trochę problemów w powietrzu, bo jedna narta za bardzo mi ucieka, a druga jest za bardzo w środku. Przez to nie jest idealna symetria. Męczę się w powietrzu, bo nie lecę na dwóch nartach tylko na jednej. Już po Zakopanem wykluczyliśmy jedną rzecz, a teraz trzeba szukać dalej. Potrzeba skoków na skoczni, by to wszystko sprawdzić - mówił wiślanin.


