Odległość tę uzyskał podczas serii próbnej przed odwołanym konkursem Pucharu Kontynentalnego Norweg, Benjamin Oestvold. Próbie tej towarzyszył huraganowy wręcz wiatr pod narty - 4,3 m/s. Według wskazań urządzeń, odjęto mu prawie 47 punktów. Próba ta pozwoliła Wielkiej Krokwi wejść do grona skoczni dużych, na których oddawano już skoki 150-metrowe i dłuższe. Ich grono jest stosunkowo niewielkie i na dziś liczy zaledwie siedem obiektów. Obok "naszego", są to: Hochfirstschanze (Titisee-Neustadt, Niemcy), Rukatunturi (Kuusamo, Finlandia), Certak (Harrahov, Czechy), Muehlenkopfschanze (Willingen, Niemcy), Kashtak (Krasnojarsk, Rosja) oraz słowackie Kraliky. Skocznia w Krasnojarsku od lat popada jednak w ruinę, a za naszą południową granicą nie są już organizowane zawody międzynarodowe.Dodać trzeba, że wynik Oestvolda nie może być uznany za oficjalny rekord obiektu, gdyż takowy musi zostać oddany podczas zawodów indywidualnych, drużynowych lub mieszanych lub kwalifikacji. Według tej zasady rekord wciąż dzierży Yukia Sato, który w w styczniu 2020 roku poszybował na 147. metr. TC