Gdy czeski trener podkreślał, że Kamilowi Stochowi brakuje naprawdę niewiele, aby po niedosycie na początku sezonu znów brylować w Pucharze Świata, niektórzy nie dawali temu wiary. Tymczasem słowa szkoleniowca zaczynają spełniać się co do joty. To "coś", co dla przeciętnego widza skoków jest nie do wychwycenia, nagle się "odnalazło" i Orzeł z Zębu znów bryluje na skoczniach. Wielką formę odzyskał w dobrym momencie, bo renomy Turnieju Czterech Skoczni nikomu nie trzeba przypominać. Koncert w wykonaniu Stocha zaczął się od drugiego miejsca w Oberstdorfie. Drugie zawody, rozgrywane w Garmisch-Partenkirchen, zakończył czwarty w cieniu zwycięzcy i nowego rekordzisty skoczni Dawida Kubackiego, ale w niedzielę lider kadry już znokautował rywali. Dodatkowo objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej TCS, wyprzedzając przed ostatnimi zawodami drugiego Kubackiego, czyli obrońcę trofeum, o 15,2 pkt. Furorę robią także pozostali "Biało-Czerwoni", czyli Piotr Żyła oraz rewelacja tego sezonu, Andrzej Stękała, odpowiednio ósmy i dziesiąty skoczek klasyfikacji generalnej niemiecko-austriackiego cyklu. I właśnie o kapitalną formę swoich wybrańców został zapytany przed kamerą TVP Sport trener Michal Doleżal, który wręcz nie znajdował określeń dla nazwania tego, co ma miejsce. - Gdyby ktoś przed zawodami w Ga-Pa mi powiedział, że tak będzie, to bardzo bym się cieszył. Te dwa konkursy dla nas są niesamowite. Brak słów - przyznał trener. Dopytany, że "turbodoładowaniem" mogły okazać się perturbację tuż przed inauguracją turnieju, gdy "Biało-Czerwoni" z powodu COVID-19 nieomal zostali wykluczeni z zawodów, tak odparł: - Nie wiem. Bo to też może być niebezpieczne w drugą stronę, gdybyśmy za bardzo chcieli się pokazać. Na to zwracałem uwagę już w Oberstdorfie. Po prostu skoncentrowaliśmy się i robimy swoją robotę. Jeszcze raz muszę podziękować wszystkim, którzy pracowali, abyśmy wystartowali w tym turnieju. Pokazaliśmy, że bez nas ten turniej nie byłby tyle warty - stwierdził Doleżal. Art Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!