"Po dwóch negatywnych testach na koronawirusa kwarantanna zespołu została zniesiona. Premier Mateusz Morawiecki powinien być szczególnie zadowolony" - pisze "Tagesspiegel". "Czy sport przegrał z powodu ingerencji polityki? Nie wydaje się to całkowicie absurdalne (założenie - przyp. red.)" - dodaje. "Pewne jest, że tegoroczny Turniej Czterech Skoczni został przyćmiony przez bardzo wątpliwe interwencje polskiego rządu na krótko przed pierwszymi zawodami we wtorek w Oberstdorfie" - zauważa gazeta. "Niedługo po tym, jak cała polska drużyna została w poniedziałek poddana kwarantannie po pozytywnym teście na koronawirusa u Klemensa Murańki i wykluczona z zawodów w Oberstdorfie, odezwał się premier Mateusz Morawiecki. 'Dla nas Polaków zima zaczyna się zawsze, gdy zaczynają się skoki narciarskie' - napisał polityk na Facebooku. - "Nie może być (...) zgody na rażącą niesprawiedliwość. W porównaniu z Niemcami wyglądałoby to tak, jakby kanclerz Angela Merkel (CDU) walczyła o rozpoczęcie sezonu przez Markusa Eisenbichlera i Karla Geigera - niewyobrażalne" - ocenia "Tagesspiegel". Dziennik zauważa, że "po niezwykle ciekawym dniu w Oberstdorfie, pełnym chaosu w związku z koronawirusem, Morawieckiego powinno teraz szczególnie cieszyć, że Polakom pozwolono wystartować". "Na jego prośbę polska ambasada w Berlinie podjęła kroki, aby zespół wystartował na skoczni Schattenbergschanze. Także konsulat generalny RP zapytał o przyczyny wykluczenia (polskich skoczków) w Oberstdorfie". Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl Lokalne władze sanitarne zdecydowały o zezwoleniu na start Polaków we wtorek. Szybko przerwano kwarantannę polskich sportowców, gdy okazało się, że wyniki dwóch badań na obecność koronawirusa przeprowadzonych u wszystkich członków drużyny okazały się negatywne. "Cały proces rodzi pytania. Czy nowe testy zostały przeprowadzone wyłącznie z powodu polskiej ingerencji politycznej?" - zastanawia się "Tagespiegel".