Opowiadał kiedyś Kamil Stoch jak nie mógł spać w nocy, gdy trener Zbigniew Klimowski obiecał mu, że następnego dnia zabierze go w końcu na Wielką Krokiew. To jest miejsce kultowe dla kogoś urodzonego w Zakopanem. Późniejszy trzykrotny mistrz olimpijski miał wtedy 12 lat. Był dzieciakiem. Zastanawiałem się co czuła tamtej nocy jego mama, gdy dowiedziała się o planach syna. Stoch upada na skoczni Wśród rodzinnych anegdot Stochów jest i ta związana z upadkiem na skoczni. Kamil mocno się kiedyś potłukł, zapłakał jednak dopiero w domu. Nie z bólu, ale ze strachu, że mama nie pozwoli mu więcej pójść na trening. Skoczkowie od maleńkości oswajają lęk, pierwszą skocznię Stoch budował w Zębie z wykorzystaniem dachu domu jako rozbiegu. Nawet tacy mistrzowie jak Kamil, którzy oddali w życiu tysiące skoków, nie są w stanie przewidzieć w locie wszystkiego. My tego nie widzimy, ani nie czujemy. Patrząc w ekran telewizora podziwiany dalekie loty mając wrażenie, że obcujemy z romantyczną rozrywką. Człowiek marzył o lataniu od zawsze, grecki mit Ikara silnie zakorzenił się w naszej kulturze. Jako symbol dążenia do celu za wszelką cenę, nawet wbrew naturalnemu porządkowi świata. Nie zostaliśmy przecież stworzeni, by unosić się w powietrzu. Sny o lataniu tak zdominowały życie Dawida Kubackiego, że nie tylko został skoczkiem, ale pilotem szybowców i pasjonatem modeli latających. Wielkie marzenie Eddiego Kilka lat temu w Oberstdorfie podczas Turnieju Czterech Skoczni poznałem Eddiego Edwardsa, zwanego "Orłem". Był wielką gwiazdą igrzysk w Calgary (1988) - gdzie na jego skoki czekały miliony widzów na całym świecie. Edwards skakał słabo, wyglądał jakby w locie walczył o życie. Zaczynał od narciarstwa alpejskiego, ale ten sport był dla niego za drogi, a konkurencja zbyt duża. Tymczasem skoków w Wielkiej Brytanii nie uprawiał nikt, więc Eddie spełnił swoje marzenie o igrzyskach. Od Włochów dostał kask, od Austriaków narty. Przygotowywał się w ciężkich warunkach, nocując w szpitalu psychiatrycznym pod Kuopio, gdzie trenował z Finami. Wszystko to złożyło się na legendę sportowca przekraczającego granice własnych możliwości. Zdobył dzięki temu ogromną popularność. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Parę lat temu, gdy przyjechał do Oberstdorfu publiczność przyjęła go owacją. Chciał oddać pierwszy skok w TCS, ale organizatorzy bojąc się o niego nie pozwolili mu skoczyć z Schattenbergschanze. Ani nawet z mniejszych skoczni kompleksu. Usypano dla niego osobną górkę ze śniegu, z której poleciał ze dwa metry. Ale kibice i tak bawili się świetnie. Dramaturgię skoku najłatwiej poczuć na Bergisel. Skocznia góruje nad Innsbruckiem, na zdjęciach widać jak skoczek szybuje nad znajdującym się poniżej cmentarzem. Biuro prasowe usytuowane jest w okolicy progu, tym Bergisel się wyróżnia. Można zbliżyć się do rozbiegu, posłuchać wibrującego świstu nart zawodnika osiągającego prędkość 92 km/h. Potem skoczek odbija się w przestrzeń, często nie widząc zeskoku, jeśli jest mgła. Można to wszystko przeżyć z bliska. Dla zwykłego śmiertelnika to jest istne szaleństwo. Robi to tak ogromne wrażenie, że już żadnego skoczka, nawet tego, który zajął w zawodach ostatnie miejsce, nie ośmielicie się nazwać "nielotem". Skoczkowie to ludzie niesamowici. Dariusz Wołowski