- Trochę czuję, że warunki sprzyjały Polakom przez cały tydzień skoków. Strasznie irytujące było to, że po raz kolejny wygrał Stoch - mówił Granerud dla norweskiej TV 2, dodając po chwili, że nasi skoczkowie mieli "więcej szczęścia, niż on". Słowa te wywołały nad Wisłą burzę, a Norweg, gdy tylko zdał sobie sprawę do jak wielkiego zamieszania doprowadził wydał oświadczenie, w którym za swoją wypowiedź przeprosił. - Byłem sfrustrowany moim wynikiem - napisał. Dodał również, iż uważa Stocha za "jednego z najlepszych zawodników wszech czasów". Fala hejtu pod adresem Graneruda przybrała mimo wszystko gigantyczny rozmiar. 24-letni skoczek w rozmowie z krajową telewizją, przeprowadzonej w poniedziałek zdradził, że on i jego dziewczyna zostali zasypani wiadomościami. - Myślę, że dostałem kilka tysięcy wiadomości przepełnionych nienawiścią - zdradził.Jednocześnie, lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata raz jeszcze odniósł się do swojej niedzielnej wypowiedzi. Uważa, że jej oddźwięk w Polsce jest przesadzony, a na dodatek wynika z "twórczego tłumaczenia" mediów. - Sprawiły one, że wybrzmiało to gorzej, niż w rzeczywistości - powiedział. W podobnym tonie wypowiedział się na temat całej sprawy także trener norweskiej kadry, Alexander Stoeckl. - Ci, którzy tłumaczyli te słowa na język polski trochę inaczej to ujęli. Korzystali z Google Translate lub czegoś w tym rodzaju - powiedział. Ostatnim akordem zmagań w Turnieju Czterech Skoczni będzie konkurs w Bischofschofen, który odbędzie się 6 stycznia.TC Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!