W Innsbrucku Granerud spisał się poniżej oczekiwań, co wykorzystał w znakomitym stylu Stoch. Mistrz z Zębu wygrał i objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. Przed finałem tych prestiżowych zawodów w Bischofshofen Polak ma aż 20,6 pkt przewagi nad trzecim Granerudem. Norwega wyprzedza jeszcze Dawid Kubacki. Szanse Stocha na końcowy triumf są zatem ogromne. Sfrustrowany 24-letni Norweg, który w tym sezonie spisuje się znakomicie, "wypalił" przed kamerami TV2: Cóż powiedzieć, trochę czuję, że warunki sprzyjały Polakom przez cały tydzień skoków. Strasznie irytujące było to, że po raz kolejny wygrał Stoch.Na tym nie koniec. Granerud stwierdził, że Polakom bardziej sprzyjała fortuna. "Zdecydowanie mieli więcej szczęścia niż ja, ale dziś (w niedzielę - przyp.) mieli też więcej szczęścia niż Geiger" - dodał. Te słowa odbiły się szerokim echem nie tylko w polskich mediach. Niezadowolony z wypowiedzi swojego podopiecznego był także trener Norwegów Alexander Stoeckl, który zapowiedział, że przeprowadzi z liderem Pucharu Świata poważną rozmowę. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Granerud zdał sobie sprawę, że zupełnie niepotrzebnie podgrzał atmosferę. W mediach społecznościowych zabrał głos na ten temat."Byłem sfrustrowany moim wynikiem i nadal jestem. To jest wzgórze, z którego mam tylko złe wspomnienia i jeszcze na dodatek emocje wzięły górę. Uważam Kamila (Stocha - przyp. red.) za jednego z najlepszych zawodników wszech czasów. Myślę też, że z moim perfekcyjnym występem w Bischofshofen wszystko jeszcze może się zdarzyć. Zostały jeszcze dwa skoki i dopóki jest nadzieja, to jest też wiara. Pokój i miłość dla wszystkich" - napisał Granerud na Twitterze. Ostatni konkurs 69. TCS zaplanowany jest na środę w Bischofshofen.RK