- Możemy tylko cieszyć się, że wzięliśmy udział w turnieju, bo to pokazuje, że dalej mamy szanse i możemy walczyć o podium i o wygraną. Strasznie się cieszę, ze jesteśmy dalej w grze, to pokazuje jaką siłą jesteśmy - tak Małysz skomentował skoki, a także zamieszanie, jakie miało miejsce przed konkursem. Po ogromnym zamieszaniu, niejednoznacznym wyniku testu Klemensa Murańki, "Biało-Czerwonych" wykluczono z poniedziałkowych kwalifikacji. Po protestach, kolejnych seriach testów i braku pozytywnych wyników wśród Polaków, dopuszczono ich do zawodów. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! - Kamil Stoch będzie bardzo groźny. Oni doskonale o tym wiedzą, że to zawodnik doświadczony, i że nie odpuści. Jeśli on stoi na podium w Oberstdorfie, to znaczy że się rozpędza. Granerund czy Eisenbichler też prezentują wysoką formę i ostatniego słowa nie powiedzieli - powiedział Małysz zapytany o faworytów do zwycięstwa w całej imprezie. Karla Geigera, który zwyciężył w Oberstdorfie, dyrektor koordynator Małysz nazwał trudnym rywalem. Czterokrotny olimpijczyk był pod wrażeniem formy Andrzeja Stękały - Widać było po pierwszym skoku, że nie był zadowolony. W drugim może trochę pomogły warunki, ale mimo wszystko trzeba to też umieć wykorzystać - zauważył Małysz. - Stoch był po ostatnich MŚ lekko podłamany, ale teraz jest zadowolony. Widać po nim, że rośnie w siłę, on to też czuje. Stąd uśmiech na twarzy i pewności. Życzyć naszym trzeba minusowych testów i szczęścia - zakończył utalentowany były skoczek. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!MR