Dla skoczków z tego niewielkiego kraju udział w odbywających się na "ich" obiekcie czempionacie zakończył się gigantycznym rozczarowaniem. Żaden z nich nie był w stanie włączyć się do walki o miejsce w czołówce zmagań indywidualnych, a upust frustracji Zajc dał, publikując specjalny post na Instagramie. - Niestety, wszystko się rozpadło. Ciężko trenowałem przez całe lato nie po to, by skakać tak krótko. Myślę, że odpowiedzialność muszą wziąć na swoje barki trenerzy. Musimy z nimi pracować, bo inaczej zostaniemy wykluczeni z kadry. Wszyscy chcemy medali, a tymczasem ja od dwóch lat spisuję się coraz słabiej - napisał. Niedługo po tych słowach szkoleniowiec, Gorazd Bertoncelj został zwolniony.Zajc był jednak krytykowany przez swoich rodaków, między innymi - Petera Prevca, który stwierdził, że młokos wybrał na krytykę najgorszy z możliwych momentów. W poniedziałek sprawca całego zamieszania opublikował oświadczenie, w którym oficjalnie przeprosił za wpis.- Serdecznie przepraszam wszystkich. Po nieprzespanej nocy zdałem sobie sprawę, że przesadziłem - czytamy. Zajc podziękował dodatkowo organizatorom MŚ w Planicy za włożony w przygotowanie imprezy trud. Wyraził też nadzieję, że wkrótce wróci do kadry. Młody skoczek za swoje słowa został wykluczony z kadry. Nie pojedzie na najbliższe konkursy Pucharu Świata w Engelbergu. Do rywalizacji może jednak wrócić podczas Turnieju Czterech Skoczni.(TC)Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij!