Stefan Kraft zwyciężył w tegorocznym cyklu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Jego wygrana nie była jednak świętowana w tradycyjny sposób w Planicy. Skoczek musiał poczekać na swoje trofeum i obejść się bez wielkiej fety w obliczu tysięcy kibiców z uwagi na przedwcześnie zakończony sezon oraz ograniczenia wynikające z pandemii koronawirusa. Austriak musiał pogodzić się z nową rzeczywistością, a czas izolacji postanowił wykorzystać w twórczy sposób. Tym samym stał się kucharzem oraz majsterkowiczem w swoim domu. Skoczek zajmował się naprawami, sprzątaniem, a także upiekł chleb. Cykl treningowy powrócił dopiero pod koniec kwietnia. Zdobywca Kryształowej Kuli pali się do pracy z nowym trenerem Andreasem Widhoelzlem. Ma wobec tej współpracy optymistyczne nadzieje. "Zmiana trenera nie jest dla mnie tak szalona. Mogę polegać na dobrych podstawach. Współpracuję też z moim klubowym trenerem Patrickiem Murnigiem już od dziesięciu lat. Było już spotkanie z Widhoelzlem. Myślę, że może on wpłynąć na poprawę mojej formy. Jest ekspertem" - powiedział Stefan Kraft w "Kronen Zeitung". Multimedalista mistrzostw świata zaznacza, że na myśl o tym, że mógłby dogonić Adama Małysza i Mattiego Nykaenena w liczbie zwycięstw w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ma gęsią skórkę. Bój o kolejne trofeum jest jednak jednym z jego celów. "Na samą myśl o tym, mam gęsią skórkę. Jeśli chodzi o skoki narciarskie, pierwszą osobą, która przychodzi mi na myśl, są tacy ludzie jak Golberger. To zdecydowanie mój cel i moje ciało jest w stanie to osiągnąć. Kolejna zima to gorący sezon, zwłaszcza jeśli mówimy o lotach w Oberstdorfie i Planicy" - dodał 27-latek. Stefan Kraft ma w swojej kolekcji dwie Kryształowe Kule za sezon 2016/2017 i 2019/2020. Dwukrotnie stawał tez na niższych stopniach podium.