O tym, że Niemcy, którzy po sezonie rozstają się z Wernerem Schusterem, kuszą Horngachera, wiadomo od listopada ubiegłego roku. Podczas MŚ w Seefeld, jakie zakończyły się w minioną niedzielę, Horngacher ogłosił na antenie TVP Sport, że ma poważną ofertę z Niemieckiego Związku Narciarskiego i jest ona dla niego niezwykle atrakcyjna, chociażby z uwagi na fakt, że razem z rodziną mieszka w tym kraju. Prezes PZN-u Apoloniusz Tajner przyznał ostatnio w Radiu Dla Ciebie, że wiele wskazuje na to, że Horngacher odejdzie do naszych zachodnich sąsiadów. Wśród potencjalnych następców Austriaka wymienił nawet: Schustera, Alexandra Stoeckla, Ronny’ego Hornschuha i Andreasa Bauera. Później Tajner ogłosił, że nie przesądza odejścia Horngachera, gdyż ma świadomość, jak trudne będą jego negocjacje z Niemcami i mogą się one rozbić o najdrobniejszy szczegół. Prezes PZN-u dodał, że najpóźniej przed kończącymi sezon zawodami PŚ w Planicy chce poznać ostateczną decyzję Horngachera. Sęk w tym, że jeszcze kilka tygodni temu prezes Tajner zapowiadał, że sprawa Horngachera rozstrzygnie się podczas MŚ w Seefeld. Tak się jednak nie stało. Przed nami finał sezonu, w którym "Biało-Czerwoni" mają jeszcze sporo do wygrania. Kamil Stoch ma spore szanse na wygranie klasyfikacji Pucharu Świata w lotach narciarskich, a drużyna może zdobyć Puchar Narodów. Pytanie tylko, czy zamieszanie wokół ewentualnego odejścia Horngachera nie odbije się na formie skoczków? Dyrektor polskich skoczków Adam Małysz, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" stawia sprawę otwarcie: - Na pewno zawodnicy myślą o tym, co dalej z drużyną i trenerem, ale porozmawialiśmy w Innsbrucku i powiedziałem im, że pracujemy nad alternatywami - uspokaja Małysz. - Od skoczków z kolei dostałem zapewnienie, że będą pracowali na sto procent w każdych okolicznościach. Damy radę, wierzę w nasz zespół - leje optymizm w serca kibiców Adam. Pozostanie Horngachera na kolejny sezon z Kamilem Stochem i spółką byłoby w interesie polskich skoków. Istnieje cień szansy, że Austriak nie uzyska od Niemców dostatecznego zapewnienia rozwoju, na jakim zależało mu rok temu, gdy negocjował z PZN-em po IO w Pjongczangu. Wówczas okazało się, że nie warunki finansowe są najważniejsze dla Horngachera, ale warunki pracy. Teraz o tym przekonają się Niemcy. Ewentualny brak porozumienia z Niemcami nie jest naszą jedyną iskierką nadziei. Horngacher ma świadomość, że praca z tej klasy skoczkiem co Kamil Stoch to nie tylko przyjemność, ale komfort, gwarant wyników jeszcze przez kilka sezonów. Przy całym szacunku dla: Stephana Leyhe, Markusa Eisenbichlera i Richarda Freitaga, ale żaden z nich nie dorównuje skoczkowie z Zębu. Już w piątek, w Oslo rozpoczyna się cykl Raw Air. W ubiegłym roku wygrał go Stoch, a dwa lata temu był drugi. MiBi