- Wiedziałem, na co mnie stać i wiedziałem, że takie skoki mogę oddawać - cieszył się 26-letni zawodnik po udanym początku weekendu. Na skoczni pojawi się znów w niedzielę w konkursie indywidualnym. W sobotę, bez niego, zawody drużynowe. W ostatnich dniach Murańce urodził się drugi syn, a on sam marzył o oderwaniu się na chwilę od skoków narciarskich. - Miałem plan taki, żeby uwolnić trochę głowę od skoków, wrócić do domu, pobyć z rodziną, pomóc żonie. Pod każdym kątem mnie to też pomogło, bo oderwałem się od skoków i pomogłem w roli ojca - mówił nasz utalentowany zawodnik. Jak podoba mu się rywalizacja przy pustych trybunach? - Jest bardzo dziwnie, zawsze była tu duża impreza i tego brakuje. Ale szanuję też ciszę. Jest inaczej, jest jak wszędzie. Gdyby byli kibice, też trzeba by było sobie poradzić, puścić głowę luźno. Jest łatwiej, bo nie słychać trąbek i tego wszystkiego, ale kluczem jest koncentracja na dobrych skokach - powiedział Murańka. Drużynowy medalista mistrzostw świata sprzed sześciu lat szuka stabilizacji formy i powrotu do tego, co było na początku sezonu. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! - Wydarzyło się wiele sytuacji, które mnie rozbiły. Była sytuacja z koronawirusem, gdy wyszedł dziwny wynik. Byłem też w Planicy jako rezerwowy zawodnik i przesiedziałem całe mistrzostwa. Ale wiadomo, Andrzej Stękała skakał lepiej. To też siedzi w głowie. Trzeba było się wspiąć na poziom o szczebel wyżej - mówił Murańka. - Taki skok, jaki dzisiaj oddałem, motywuje - podkreślił po kwalifikacjach w Zakopanem. W sobotę na Wielkiej Krokwi konkurs drużynowy, w niedzielę - zawody indywidualne. Z Zakopanego Waldemar Stelmach