Weekend ze skokami w Zakopanem za nami, ale już za miesiąc Puchar Świata powróci na Wielką Krokiew. Zaskoczenie tym faktem wyraził Kamil Stoch. - A to będzie tutaj? - dziwił się nasz znakomity skoczek.
W sobotę Stoch wywalczył z drużyną drugie miejsce, w niedzielę musiał zadowolić się jedenastą pozycją w konkursie indywidualnym, wygranym przez Norwega Mariusa Lindvika.
- Różnie bywa, w sporcie przynajmniej. Dzień pracowity, ale czegoś dzisiaj zabrakło. Zabrakło dobrej energii, dobrego odejścia z progu i w efekcie odległości, czego wszyscy bardzo pożądamy - skomentował z lekkim uśmieszkiem Stoch.
Zaprzeczył, by tym razem przeszkodziły mu złe warunki. - Nie powiedziałbym, że dzisiaj miałem jakiegoś wybitnego pecha. Wiem, że popełniałem błędy, zwłaszcza w pierwszym skoku nie było wszystko czysto technicznie i nie było dobrej mocy na progu - przyznał się nasz zawodnik.
- Niedosyt na pewno został, ale wcześniej w innych wywiadach miałem okazję się dowiedzieć, że zazwyczaj albo nie wchodzę tu do drugiej serii, albo wygrywam, więc dziś było tak bardziej pośrodku - mówił Stoch.
- To dobry prognostyk na przyszły rok, mam nadzieję, że będą tutaj pełne trybuny i będziemy wspólnie się cieszyć i bawić - podkreślił nasz skoczek, jakby nie wiedząc, że już za miesiąc na Wielkiej Krokwi odbędą się dodatkowe konkursy Pucharu Świata.
- A to tutaj będzie? - zdziwił się. - No to wspaniale. Co się odwlecze, to nie uciecze. A za tydzień kolejna szansa. Jestem spokojny. Do końca zimy jeszcze daleko - zaznaczył.
Nasz wybitny skoczek pytany był też o pozycję w kadrze Andrzeja Stękały. Czy to już nowa gwiazda skoków na lata?
- Tego się chyba nigdy nie da stwierdzić, natomiast to, że jest obecnie gwiazdą w polskim sporcie, nie ulega wątpliwości. Widać, że jest w bardzo wysokiej i stabilnej dyspozycji. Zasłużył sobie na to, gdzie teraz jest. Mam nadzieję, że ta chwila będzie dla niego trwała bardzo długo. Tego mu życzę - powiedział Stoch.