Granerud to zawodnik, który od początku sezonu dominował w walce o Puchar Świata. Do Turnieju Czterech Skoczni przystępował, opromieniony serią pięciu kolejnych zwycięstw i bardzo dużym zapasem w klasyfikacji generalnej. Odbywająca się na przełomie roku impreza nie poszła po jego myśli (był czwarty), a niefortunne wypowiedzi na temat Kamila Stocha sprawiły, że nad Wisłą zyskał wielu wrogów. Wydawało się, że podczas pucharowego weekendu w Titisee-Neustadt Granerud odnalazł sposób, by powrócić na zwycięski szlak. Zajmował 2. i 1. miejsce, powiększając swój zapas w "generalce". Można było przypuszczać, że Zakopane będzie kolejnym potwierdzeniem jego kapitalnej formy.Niespodziewanie, w piątek lider Pucharu Świata spisywał się jednak fatalnie. O ile pierwszy treningowy skok był jeszcze przyzwoity (dał 13. miejsce), tak druga próba (35. lokata), a zwłaszcza - skok w kwalifikacjach (dopiero 43. miejsce) mogły wlać w serca norweskich fanów niepokój. Sam zawodnik po swoich skokach nie krył wściekłości.Co było powodem słabych skoków? Wydaje się, że bardzo niskie prędkości najazdowe. Dość powiedzieć, że w kwalifikacjach Granerud był, obok Jakuba Wolnego, najwolniejszy w całej stawce (90,3 km/h). Jeżeli nie zdoła poprawić tego elementu do niedzielnego konkursu indywidualnego, możemy być świadkami niespodzianki.TC Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!