Tym razem nie zgadzała się waga skoczka w stosunku do długości nart, a przepisy są nieubłagane. Stękała był po prostu zbyt lekki. - Kilogram to sporo. Mnie się to wydaje za dużo. Musimy o tym porozmawiać - zastanawiał się Doleżal. W niedzielę najlepszym z Orłów okazał się Dawid Kubacki, który zajął szóste miejsce. W serii finałowej byli jeszcze tylko Klemens Murańka i Kamil Stoch. Za tydzień skoczków czekają zawody w rumuńskim Rasnovie, a potem już mistrzostwa świata w niemieckim Oberstdorfie. Do Rumunii w pełnym składzie, czy może skoczkom przydałby się odpoczynek i spokojny trening? - Na razie planowaliśmy, że startujemy w najmocniejszym składzie w Rasnovie. Chcemy utrzymać rytm zawodów, bo fizycznie zawodnicy wciąż są w bardzo dobrej formie. Z drugiej strony Kamil Stoch też chce nad tym się zastanowić, więc musimy o tym porozmawiać i podjąć decyzję - powiedział Doleżal. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Nasi skoczkowie, jak to zwykle ostatnio bywało, znacznie gorzej wypadli w niedzielę niż w sobotę. - Znów ta niedziela - śmiał się Doleżal. - Chcieliśmy więcej. Zawsze źle komentuje się takie zawody, bo stać nas na więcej. Ale nie ma co panikować. Wiemy, co mamy robić - zaznaczył. - Na gorąco nie lubię komentować skoków, zawsze następnego dnia lepiej się to analizuje - dodał trener "Biało-Czerwonych". Z Zakopanego Waldemar Stelmach