Kot cieszy się z powrotu do Pucharu Świata, zwłaszcza na swojej skoczni w Zakopanem. W kwalifikacjach zajął 44. miejsce. - Nie brakuje skoków na najwyższym poziomie w wykonaniu czołówki. Szkoda, że skoki w moim wykonaniu nie nadążają - mówił po piątkowej rywalizacji nieco rozczarowany skoczek. W obecnym sezonie Pucharu Świata Kot punktował zaledwie w dwóch konkursach, ale zapewnia, że nie zamierza się poddawać. - Nie można powiedzieć, że ten sezon jest spisany na straty, bo przez pracę każdego dnia przygotowuję się do igrzysk olimpijskich, które są dla mnie celem długoterminowym i nadrzędnym - mówi brązowy medalista olimpijski w drużynie z igrzysk w Pjongczangu. - Wiadomo, że wynikowo tego sezonu się nie uratuje. Jestem realistą. Nie spodziewam się cudu, że w sobotę wygram, w niedzielę wygram, na mistrzostwach świata zdobędę medal i jakoś ten sezon się uratuje - z umiarkowanym spokojem podchodzi do swojej sytuacji nasz skoczek. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Drużynowy mistrz świata, medalista olimpijski, czwarty zawodnik Turnieju Czterech Skoczni i piąty w klasyfikacji generalnej PŚ od dawna nie ma powodów do zadowolenia z powodu osiągnięć sportowych. - Mam nadzieję, że poprzez powrót do normalnych skoków uda się parę razy osiągnąć dobry wynik, który da trochę radości, bo ta od dłuższego czasu się nie pojawia - nie ukrywa Kot. - Mimo że nie idzie, nie można się poddawać. Wynikowo to różnie wygląda, ale do ostatniego skoku w sezonie i do ostatniego treningu będę się starał coś uratować, a z drugiej strony przygotowywać się do kolejnych wyzwań - planuje podopieczny Michala Doleżala. Z Zakopanego Waldemar Stelmach