Przed rokiem w Wiśle trzecie miejsce zajęła polska drużyna, a w konkursie indywidualnym trzeci był Kamil Stoch. Teraz udało się powtórzyć lokatę drużyny. W zawodach indywidualnych piąty był Piotr Żyła. Niedzielna rywalizacja była nieco loteryjna, ze względu na zmienne warunki wietrze, a startu w takich warunkach nie da się wytrenować. - W takich warunkach nie trenujemy, bo to się zmienia, na treningu nie ma takiej koncentracji jak na zawodach. Nie możemy ryzykować - wyjaśnił Doleżal. Jak trener ocenił początek sezonu w wykonaniu swoich podopiecznych? - Skoki są w porządku, warunki trochę "zagrały", w piątek i sobotę pokazaliśmy, że jest pozytywnie. Idziemy w dobrym kierunku i trzeba cierpliwie pracować dalej. Są na pewno spore rezerwy - zaznaczył. W niedzielę wpadkę zaliczył przede wszystkim Kamil Stoch, który zepsuł drugi skok i spadł na 27. miejsce. - U Kamila pojawiły się dzisiaj techniczne błędy, ale przeanalizujemy to. Ważne, żeby spokojnie do tego podejść. Latem też czasem były takie problemy, ale Kamil jest doświadczonym zawodnikiem i reaguje na poprawki szybko i dobrze - zapewnia Doleżal. Czeski trener może się cieszyć z coraz lepszej formy i powrotu do Pucharu Świata Klemensa Murańki i Andrzeja Stękały. - Wszyscy widzą, że połączenie kadr A i B to był dobry pomysł. Korzystają z tego zawodnicy. Gratuluję Andrzejowi, bo takie kroki są ważne dla jego pewności. Pokazał się w bardzo dobrym świetle - ocenił szkoleniowiec. Teraz przed naszymi skoczkami wyprawa do Finlandii, za tydzień konkursy w Ruce. Z Wisły Waldemar Stelmach