Kamil Stoch nie był w sobotę najmocniejszym punktem polskiej drużyny podczas konkursu drużynowego w Wiśle. Nasz mistrz zaraz po zawodach ujawnił, jaki problem znów się u niego pojawił.
"Biało-Czerwoni" rozpoczęli sezon Pucharu Świata od trzeciego miejsca w konkursie drużynowym w Wiśle. Podobnie jak przed rokiem wygrali Austriacy. Drugie miejsce zajęli Niemcy.
Stoch skakał na odległość 118,5 i 126 m, co w zawodach indywidualnych dałoby mu jedenastą pozycję.
- Dzisiaj w ogóle nie było łatwo, bo zawody były na bardzo wysokim poziomie, a poza tym warunki bardzo się zmieniały, a rozbieg też był bardzo niski. Jako drużyna zrobiliśmy niesamowitą pracę. Trzecie miejsce jak na początek jest super - podkreślił zaraz po konkursie trzykrotny mistrz olimpijski.
Stoch zatrzymał się tylko na moment i wyjaśnił główny powód nieco słabszej formy w sobotę. Znów dopadł go nękający go czasem kłopot.
- Ja sam zmagałem się z innym problemem, z bardzo dużym bólem głowy, migreną tak naprawdę. I tak przez całe zawody, co nie ułatwiało mi dobrego skakania. Dlatego uważam, że ostatecznie wynik jest bardzo dobry - zaznaczył.
Na poważny problem, powtarzający się u naszego skoczka, zwrócił uwagę także trener Michal Doleżal.
- Kamil nie był dziś w stu procentach w formie, bo pojawiła się lekka niedyspozycja. Na takim poziomie trzeba być w pełni sił, ale i tak widzieliśmy, że było to 80 proc. tego, co wczoraj. Poradził sobie bardzo dobrze, podziękowałem mu. Zdecydował, że będzie skakał i walczył za tę drużynę - powiedział czeski szkoleniowiec.
Brano pod uwagę wycofanie Stocha z konkursu, ale on sam chciał skakać. W gotowości do zastąpienia go był Andrzej Stękała.
- Gdyby było bardzo źle, byliśmy przygotowani. Zawsze jest piąty zawodnik w rezerwie - wyjaśnił Doleżal.
Sobotnie zawody skończyły się na trzecim miejscu Polaków, identycznie jak przed rokiem. Wówczas w niedzielnym konkursie indywidualnym Stoch zajął trzecią lokatę. Początek kolejnych zawodów w niedzielę o 16.