Dzień wcześniej na tym samym obiekcie Kubacki był siódmy. W niedzielę poprawił się zatem o jedną lokatę. Nie narzekał, mimo że apetyty były na kolejne podium. - Jest lepiej niż wczoraj i to trzeba uznać za pozytyw - powiedział w rozmowie z reporterem TVP Sport. - Drugi skok, tak "na czucie", był fajny, ale popełniłem błąd w locie. "Przepakowałem" trochę w powietrzu i dlatego to lądowanie było niezbyt urodziwe. Straciłem przez to parę punktów i parę metrów. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> W pierwszej próbie Kubacki uzyskał 134 m, w drugiej lądował trzy metry dalej. Wydawało się, że koledzy z kadry w pewnym momencie doskoczyli do niego, żeby mu gratulować. Tymczasem... - Spieszyli mnie powyśmiewać trochę - oznajmił Kubacki. - Troszkę mi się dostało za te błędy. I jeszcze mi się dostanie. Powtórki będą krążyć po Internecie i pewnie będą mi to przypominać. Myślami 30-latek jest już od wielu dni w domu. Dwa tygodnie nie widział się z najbliższymi. W trakcie Turnieju Czterech Skoczni na świat przyszło jego pierwsze dziecko - córka Zuzanna. - Zobaczę ją za 12 godzin z hakiem! - ożywił się. - Jedziemy do Polski przez noc. Na rano powinienem być w domu i wreszcie córkę zobaczę. To będzie dla mnie wyjątkowy czas. Dobrze, że kolejne konkursy są już w Polsce. Odpada kolejna długa podróż. Zawody w Zakopanem, przewidziane na najbliższy weekend, z powodu pandemii odbędą się oczywiście bez udziału kibiców. - Trzeba to jakoś przeżyć, odżałować i żyć nadzieją, że niedługo będziemy na skoczniach razem z kibicami. W przyszłym sezonie, a może już latem - zakończył optymistycznie Kubacki. UKi <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=linki2&utm_medium=linki2&utm_campaign=linki2">Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl! </a>