W piątek na Letalnicy karty rozdawał wiatr. Najpierw odwołane zostały kwalifikacje, później opóźniony został start konkursu, który skrócono do jednej serii.Ze zwycięstwa cieszył się Karl Geiger (232 m), drugi był Ryoyu Kobayashi (231 m), a z trzeciego miejsca cieszył się Bor Palvovczić (227,5 m).Najdalej poleciał Żyła, który lądował na 239. m. To jednak nie wystarczyło do zajęcia miejsca na podium.- Mógłbym chodzić po Planicy z głową podniesioną do góry. Nie ma jednak gdzie, bo wszystko pozamykane. Trzeba coś zjeść, bo jestem głodny. Ale mam energię, bo skoczyłem tylko raz. Mógłbym jeszcze coś zrobić. Byłem przygotowany na trzy skoki, wystąpiłem raz, ale dobrze, że udało się skoczyć, bo po to przyjechaliśmy - skomentował w swoim stylu piątkowe zawody Żyła przed kamerami Eurosportu. Żyła chciał skoczyć jeszcze dalej "Wewiór" odniósł się także do swojego kapitalnego skoku. - Leciałem wysoko myślałem "ojej, to ja nie spadnę", ale spadłem - żartował reprezentant Polski. - Co zrobić, takie to jest. Wiadomo, leciałem fajnie i w końcówce brakło mi powietrza. Nawet nie w końcówce, bo od 150. metra już go nie było, już spadałem. Próbowałem lądować telemarkiem. Szkoda, że tylko jeden sędzia dał mi notę 19,5. Chciałem ładnie wylądować, ale nie było łatwo, zwłaszcza że spadałem z wysoka. Było za to ciekawie - dodał. W sobotę o godzinie 10.00 rozpoczną się zawody indywidualne. - Energia jest, także jutro powalczymy - deklaruje Żyła. TB Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź!