32-latek jest zadowolony z pracy pod okiem nowego trenera "Biało-Czerwonych" Michala Doleżala. - Pracujemy już na skoczni. System pozostaje ten sam, Stefan Horngacher go wprowadził, a Michal przejął. Pewnie ma też swoje pomysły, które wprowadzi - mówi Żyła podczas zgrupowania w Szczyrku. Gdy trzy lata temu polską kadrę objął Horngacher, wprowadził rewolucję w skokach Żyły. To zaowocowało choćby indywidualnym medalem na mistrzostwach świata, czy drugim miejscem w Turnieju Czterech Skoczni. - Stefan zmienił w moich skokach bardzo dużo. Ale też cały czas dążę do tego, żeby być jeszcze lepszym, bo są jeszcze duże rezerwy. Zdarzały mi się bardzo dobre skoki, ale trzeba pracować, żeby było lepiej - nie ukrywa Żyła, który stanowczości Horngachera zawdzięcza kolejne sukcesy. - Nie umiałem w sobie zmienić najprostszych rzeczy, a teraz inaczej do tego podchodzę. Mamy nowego szefa, którym jest Michal, i po prostu wykonuję jego polecenia. To też się zmieniło u mnie, bo wcześniej miałem swoje pomysły, nie do końca dobre. Teraz raczej nie dyskutuję, tylko wykonuję polecenia - nie ukrywa nasz skoczek. Żyła jest jednym z najstarszych zawodników w reprezentacji Polski, ale zapewnia, że nie brakuje mu motywacji. - Lubię tę ciężką pracę. Postawiłem sobie cel na kolejny rok. Jaki? To jest moją tajemnicą, ale jest dosyć wysoki. Żeby być lepszym, trzeba sobie stawiać jak najwyższe cele. Dążę do niego - podkreśla. W poprzednim sezonie Żyła aż siedem razy stawał na podium konkursów Pucharu Świata, a w klasyfikacji generalnej zajął czwarte miejsce. Zabrakło wisienki na torcie w postaci wygranych zawodów. - Nie miałem czasu podsumować poprzedniego sezonu, bo nie lubię się zatrzymywać. To było, to się skończyło, postawiłem sobie nowy cel, nad którym chcę pracować i dążyć do tego, żeby go osiągnąć - mówi nasz czołowy skoczek. Ze Szczyrku Waldemar Stelmach, Aleksandra Bazułka