Norweg po pozytywnym teście na obecność koronawirusa od ubiegłej środy przebywa na kwarantannie. Przez pierwsze dni był to pokój hotelowy, a od poniedziałku mieszka w luksusowym apartamencie należącym do Andreasa Bauera, trenera skoków reprezentacji Niemiec w kombinacji norweskiej, dobrego kolegi trenera norweskich skoczków Alexandra Stoeckla. Mieszkanie poza pełnym i nowoczesnym wyposażeniem ma także bardzo duży taras, na czym szczególnie zależało Stoecklowi, który chciał, aby jego podopieczny mógł przebywać na powietrzu. "Nagle zadzwonił do mnie Karl Geiger, który pochodzi z Oberstdorfu i też teraz jest w domu. Poprosił, abym wyszedł na taras pogadać i po krótkiej rozmowie na temat stanu mojego zdrowia zaproponował mi przynoszenie pod drzwi obiadów gotowanych przez jego mamę. Piękny i ciepły gest od rywala, którym się naprawdę wzruszyłem" - powiedział Granerud cytowany na łamach norweskich mediów. Wyjaśnił też, że nie jest pewien, czy wystartuje w zawodach w Planicy kończących sezon. Powodem jest - jak przyznał - "brak napięcia" po zdobyciu Kryształowej Kuli oraz zbyt długa przerwa w treningach. "Przymusowy odpoczynek wychodzi mi już bokiem i czuję się jak świnka na kanapie, a pozostało mi jeszcze osiem dni nicnierobienia w samotności. Taka bezczynność rozleniwia, więc nad ewentualnym startem w Słowenii zastanowię się dopiero jak wyjdę z tego przymusowego więzienia" - powiedział. Z drugiej strony, jak przyznał, "powrót do Norwegii oznacza kolejną kwarantannę, więc bezpośredni wyjazd do Słowenii może być rodzajem wiosennej wolności". Zbigniew Kuczyński