Austria od lat regularnie dostarcza światu skoków wielkich mistrzów. W sezonie 2020/2021 jej sytuacja jest jednak fatalna. Koronawirus, który przetoczył się przez drużynę i problemy z plecami jej lidera - Stefana Krafta sprawiły, że już po pięciu konkursach indywidualnych Pucharu Świata zawodnicy z tego kraju pożegnali się w zasadzie z marzeniami o wysokich miejscach w klasyfikacji generalnej. Szansą na poprawę panujących w kadrze nastrojów mogły być MŚ w lotach, lecz także i ten występ zakończył się wielkim rozczarowaniem. Tuż przed zmaganiami indywidualnymi z drużyny wypadł z powodu odnowionego urazu Kraft. Pod jego nieobecność najlepiej spisał się Michael Hayboeck, zajmując czwarte miejsce. To, w połączeniu z dobrymi lokatami pozostałych reprezentantów sprawiło, że Austriaków wymieniano w gronie najpoważniejszych kandydatów do zdobycia krążka w konkursie drużynowym. Marzenia o nim prysły jednak już po dwóch skokach.Oddający swoją próbę jako drugi Timon-Pascal Kahofer uzyskał zaledwie 129,5 metra, przekreślając tym samym szanse swojej drużyny na jakikolwiek dobry wynik. Po swojej próbie załamany usiadł na ławce i długo nie mógł się z niej podnieść. Zrehabilitował się w drugim skoku - uzyskał 197 metrów, lecz to i tak było za mało.Ostatecznie skończyło się na szóstej pozycji - najgorszej w historii drużynowych konkursów na mistrzostwach świata w lotach narciarskich. Austriacy pokonali jedynie reprezentacje Finlandii i Rosji. Jak dotąd najsłabszym rezultatem kadry był piąta pozycja, wywalczona przed dwoma laty w Oberstdorfie.(TC)Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij!