Składający się z czterech serii, rozłożony na dwa dni (piątek-sobota), konkurs indywidualny mistrzostw świata w lotach, zaczął się dla Polaków bardzo dobrze. Andrzej Stękała zaskoczył bardzo dobrym, dalekim skokiem na 224 metry. To był najdalszy skok, jeśli chodzi o polską reprezentację. U innych skoczków odnotowano kilka rekordów. Jewgienij Klimow lądując na 237. metrze ustanowił "życiówkę" i rekord Rosji. Michael Hayboeck prowadził bardzo długo, skoczył najdalej 245.5 metra, ale niesmak pozostawiły zawyżone przez sędziów noty norweskiego skoczka. Lądowanie na dwie nogi umknęło uwadze oceniających styl. Nieco rozczarowała próba Kamila Stocha, na 213 metrów. Stoch był 13. po pierwszej serii, ale w czołowej dziesiątce oprócz Stękały znaleźli się Dawid Kubacki (219 metrów), a także Piotr Żyła (221.5 metra). Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl! Kliknij! Hayboecka przebił Karl Geiger, choć lądował bliżej na 241. metrze, ale w jego skoku zgadzało się kompletnie wszystko. Prędkość, wyjście, pułap i odległość. Kończący skoki pierwszej serii Halvor Egner Granerud uzyskał 221 metrów, na tamtą chwilę był poza podium. Granerud sporo nadrobił skokiem w drugiej serii. Jeszcze bardziej imponująco wypadł Markus Eisenbichler, który oddał najdalszy skok dnia (247 metrów). Pozycję lidera ostatecznie utrzymał jednak Geiger, choć jego przewaga nad wspomnianymi rywalami stopniała. Nieco wcześniej emocje przyniosły drugie próby Polaków. Stoch zrehabilitował się za przeciętny, jak na niego, skok pierwszy. Tym razem uzyskał 229 metrów i wdarł się do czołowej dziesiątki (finalnie był 8.). Pozycję wyżej uplasował się Piotr Żyła po skoku na 224.5 metra. TOP 10 zamknął Stękała, lądując na 215.5 m. Osłabł narzekający w ostatnich dniach na lekką kontuzję Kubacki, dystans 215.5 metra dał mu ostatecznie 12. miejsce. MR