O tym, że walka o medale mistrzostw Norwegii może przypominać farsę, wiadomo było od dłuższego czasu. Wraz z wprowadzeniem w tym kraju przepisu o konieczności odbycia po przyjeździe 10-dniowej kwarantanny jasnym stało się bowiem, że czołowi zawodnicy, by marzyć o starcie, musieliby odpuścić zmagania w Pucharze Świata w Zakopanem oraz Pucharze Kontynentalnym w Innsbrucku. Sztab kadry nie pozwolił sobie na takie rozwiązanie, toteż na skoczni Granasen oglądaliśmy wyłącznie zawodników drugiego i trzeciego szeregu. Pod nieobecność gwiazd najlepiej spisał się Anders Ladehaug. 21-letni zawodnik, który nigdy dotąd nie startował w zawodach PŚ, wyprzedził Ivera Olaussena i Matiasa Braathena. Łącznie na starcie rywalizacji stanęło 47 zawodników. Co ciekawe - znalazł się wśród nich urodzony w Etiopii Alexander Yigermal Roeshol, który zajął 42. miejsce. Czołówka norweskich skoczków przygotowuje się aktualnie do rywalizacji w Pucharze Świata w Lahti. 23 stycznia odbędzie się tam rywalizacja drużynowa, dzień później - konkurs indywidualny. TC Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!