Od początku sezonu skoczkowie, oprócz, a często zamiast, rywalizacji o dobry wynik, walczą z wiatrem, czy sztucznym śniegiem, na którym czasem ciężko wylądować. Zima, której w wielu miejscach nie ma, nie ułatwia zadania zawodnikom, a skoki narciarskie czeka coraz większy problem. Jak podaje Skijumping.pl, po raz kolejny w tym sezonie nieszczęście spotkało polskiego skoczka, choć tym razem przyczyną miał być nadmiar śniegu. Po poważnym upadku Piotra Żyły w Wiśle, młody Mateusz Gruszka zanotował wypadek podczas piątkowego treningu w Zakopanem. O ile w przypadku Żyły zakończyło się na poważnych otarciach, o tyle 18-letni junior złamał prawą rękę i czeka go przerwa w treningach. Tym razem przyczyną upadku miał być nie sztuczny śnieg, ale ten naturalny, który intensywnie zasypał Wielką Krokiew i zeskok okazał się za miękki - podkreśla narciarski portal. Już w marcu w Niemczech odbędą się mistrzostwa świata juniorów. Na razie występ młodego Polaka stoi pod znakiem zapytania.Wypadki Żyły i Gruszki to niejedyne problemy, jakie spotkały skoczków narciarskich w trwającym sezonie. Wysoką cenę za upadek w Klingenthal płaci młody Norweg Thomas Aasen Markeng, który w tym sezonie już nie wystartuje. Diagnoza? Zerwane więzadła krzyżowe i uszkodzona łąkotka. W ostatnią niedzielę w Engelbergu upadek zaliczył Stefan Kraft. Na szczęście słynnemu Austriakowi nie stało się nic poważnego, choć, jak sam podkreślał, przez kilka dni był mocno obolały. Pecha mieli też inni Norwegowie. W Wiśle dwa razy leżał Marius Lindvik, a także Robert Johansson. Wypadki notowali także Sergiej Tkaczenko i debiutujący w Pucharze Świata Amerykanin Decker Dean. Na rozpoczynającym się dziś w Oberstdorfie Turnieju Czterech Skoczni zawodnicy znów będą mieli do czynienia ze sztucznym śniegiem, bo zimy wciąż nie widać. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem obejdzie się bez wypadków. WS