Michal Doleżal przyznał, że była to wyjątkowo trudna decyzja. Dlatego podjął ją cały sztab trenerski, a nie Czech w pojedynkę. Pominięcie Stocha przy ustalaniu składu drużyny jest czymś niecodziennym, choć decyzja była sprawiedliwa. Nawet kandydata do tytułu skoczka wszech czasów obowiązują zasady sportowej rywalizacji. Piotr Żyła, Jakub Wolny, Andrzej Stękała i Dawid Kubacki skakali na Letalnicy lepiej, więc to oni mieli startować dziś w drużynie. Konkurs storpedował wiatr. Jakby siły natury ujęły się za trzykrotnym mistrzem igrzysk. Stoch - czyli gwarancja dla drużyny Już kilka lat temu zdarzyła się taka sytuacja, że Stoch słabo wypadł w piątkowych kwalifikacjach do niedzielnego konkursu Pucharu Świata w Wiśle. - Nie wiem, czy trener weźmie mnie do drużyny - powiedział wtedy. Stefan Horngacher zaśmiał się na to. - Nie przeszło mi przez myśl, by Kamil pominąć. Oddał tylko jeden słaby skok - powiedział Austriak. I rzeczywiście w sobotę Stoch był liderem zespołu. Teraz jest w kryzysie formy. Nie można zakłamywać rzeczywistości. Nie byłoby to sprawiedliwe wobec kolegów z drużyny i samego mistrza. Co nie zmienia faktu, że zespół polski bez Kamila wygląda niecodziennie. Z 30 miejsc na podium jakie wywalczyła drużyna skoczków w Pucharze Świata, 29 razy robiła to ze Stochem w składzie. Wszystkie medale wielkich imprez (siedem) zdobywała z nim. Kamil był dotąd niezastąpiony. Nawet w letniej Grand Prix, chociaż wiadomo, że skoki to sport zimowy i tak je traktuje Stoch. Na igielicie trenuje, by wygrywać na śniegu. W Grand Prix polscy skoczkowie stawali na drużynowym podium 12 razy, z czego dziesięciokrotnie ze Stochem. - Kiedy na szczycie skoczni pozostał Kamil, wiedziałem, że nie zaprzepaści szansy - opowiadał Maciej Kot w Lahti w 2017 roku, gdy Polacy zdobywali jedyny tytuł drużynowych mistrzów świata. Wszyscy przeżywali kryzysy. Kot nie może się odnaleźć od tamtego sezonu, choć w Pjongczangu wywalczył brąz olimpijski, bo nagła zapaść formy dotknęła Żyłę. Dawid Kubacki miał problemy podczas mistrzostw świata w Falun w 2015 roku. Drużyna zdobyła brązowy medal w składzie Stoch, Żyła, Klemens Murańka, Jan Ziobro. Miała ogromną szansę wywalczyć nawet drugie miejsce, ale w ostatniej grupie Stoch przegrał rywalizację z Gregorem Schlierenzauerem. Ewa szuka lekarstwa Kamil często wyrzucał sobie, że nie daje drużynie tyle, ile powinien. Że w konkursach drużynowych wypada gorzej niż indywidualnych. Tak stało się w Pjongczangu, gdzie była szansa na srebro. Ostatni skok Stocha nie był jednak genialny. Był tylko bardzo dobry, co sprawiło, że drugie miejsce za bezkonkurencyjnymi Norwegami zdobyli Niemcy. Na mistrzostwach świata w lotach narciarskich polska drużyna zdobyła dwa brązowe medale w Oberstdorfie w 2018 roku i w Planicy w 2020. Obydwa z Kamilem w składzie. W Planicy wszystko się zaczęło. 21 marca 2009 roku Stoch, Adam Małysz, Stefan Hula i Kamil Rutkowski stanęli na drugim stopniu podium Pucharu Świata. To było drugie w historii miejsce Polaków w czołowej trójce. Pierwsze wywalczyli w grudniu 2001 roku w składzie Małysz, Łukasz Kruczek, Robert Mateja i Wojciech Skupień. Konkurs odbył się na normalnej skoczni w Villach. Na kolejne podium w PŚ czekaliśmy 7,5 roku. Do pojawienia się w składzie Stocha. Można uznać, że Kamil wprowadził polską drużynę do światowej czołówki. Pierwsze zwycięstwo w Klingenthal w 2016 roku Polacy odnieśli z Kamilem w roli lidera. Wtedy zaczęli niewiarygodną passę: w 29 kolejnych konkursach PŚ, stawali na podium aż 21 razy. Zawsze ze Stochem w składzie. Kamil nigdy nie zawodził. W Planicy przeżywa kryzys. Nie pierwszy. Czas robi swoje? Zapewne. W maju Stoch skończy 34 lata. Żyła jest jednak starszy i właśnie został w Oberstdorfie mistrzem świata. Już tyle razy Kamil wracał na szczyt, że można przypuszczać, iż jeszcze raz się uda. W styczniu, gdy Stoch wygrywał 69. Turniej Czterech Skoczni, trener Niemców Stefan Horngacher powiedział, że Polak wciąż nie ma sobie równych. O ile jest w szczycie formy. Żona Kamila Ewa wymyśliła sposób na sportowe chandry męża. Kiedy dwa lata temu nie szło mu na skoczni, wyjęła ze skrzyni wszystkie medale i sfotografowała. Potem namówiła innych skoczków, by pozwolili jest sfotografować swoje trofea, z czego powstała galeria zdjęć zaprezentowana w Teatrze Witkacego w Zakopanem. Stoch ma tyle trofeów, że wystarczyłoby na kilka udanych karier. Już od dawna niczego nie musi. Dobrze, że wciąż chce. Dariusz Wołowski