Kamil Stoch i spółka do Finlandii wylecieć mieli w środę o godzinie 20:00. Jak poinformował redakcję "TVP Sport" Michal Doleżal, trener kadry, podróż od początku przebiegała jednak z wieloma komplikacjami. Pierwszą było opóźnienie samolotu, który poderwał się z płyty lotniska po czasie. Gdy już skoczkowie oraz sztab dotarli do Helsinek, okazało się, że nie czeka na nich ustalony wcześniej transport. To sprawiło, że nasza kadra "złapała" kolejne kilkadziesiąt minut opóźnienia. Po około 90-minutowej podróży skoczkowie znaleźli się w końcu w Lahti, musieli przejść obowiązkowe badania na obecność koronawirusa. Ostatecznie, w hotelu zameldowali się dopiero w czwartek nad ranem.Wobec tego zawodnicy mieli stosunkowo niewiele czasu, by odpowiednio zregenerować się przed rywalizacją. W piątek nie oddali jednak ostatecznie ani jednej próby. Z powodu złych warunków odwołano treningi i kwalifikacje. Pojawią się dopiero w sobotnim konkursie drużynowym.TC Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!