Dramat Kiliana Peiera rozpoczął się jesienią ubiegłego roku. Podczas mistrzostw Szwajcarii w skokach narciarskich na igelicie doznał kontuzji kolana. Szybko zdiagnozowano zerwanie więzadeł krzyżowych. Przerwa zawodnika, który - jak się wydawało - osiągnął wówczas życiową formę i mógł namieszać w światowej czołówce, trwała blisko rok. Początkowo Szwajcar był załamany kontuzją. Potrafił jednak odzyskać równowagę emocjonalną i cierpliwie czekał na powrót do uprawiania sportu. Pierwsze skoki oddał w połowie sierpnia. Do tej pory nie brał jednak udziału w oficjalnych zawodach. W październiku pojawił się z kadrą Szwajcarii w Zakopanem na tygodniowym zgrupowaniu. Po nim poczuł, że nareszcie jest gotów na długo wyczekiwany powrót do rywalizacji z najlepszymi. Kilian Peier: Na igrzyskach powalczę o najwyższe lokaty - W tej chwili czuję się bardzo dobrze, a moje kolano jest w idealnym stanie i nie ma już najmniejszych śladów po moich problemach zdrowotnych. Medal zdobyty w Innsbrucku (brąz wywalczony na MŚ w Innsbrucku - przyp. red.) nie zmienił jakoś znacząco mojego życia, ale zyskałem dzięki niemu pewność siebie. Tej pewności nie brakuje mi również teraz przed najważniejszym sezonem czterolecia. Moim celem jest powrót do formy sprzed kontuzji i walka na igrzyskach o jak najwyższe lokaty - powiedział Peier w rozmowie z serwisem skijumping.pl. Czy będzie jednym z tych, którzy w lutym staną na olimpijskim podium w Pekinie? Gdyby nie długa przerwa spowodowana poważną kontuzją, o odpowiedź twierdzącą byłoby zdecydowanie łatwiej. Dzisiaj 26-latek otwiera zupełnie nowy rozdział kariery, który stanowi być może największą zagadkę zbliżającego się sezonu. Pierwszy konkurs Pucharu Świat 2021/22 odbędzie się 20 listopada w Niżnym Tagile. UKi