Kasai zapowiada hardo, że nie pozwoli o sobie zapomnieć. A przecież po ostatnim sezonie wydawało się, że jego piękna przygoda ze skokami narciarskimi dobiega końca. Wystartował w kwalifikacjach do ledwie siedmiu konkursów. O punkty Pucharu Świata miał okazję powalczyć tylko trzykrotnie, w dodatku bez powodzenia. Stracił miejsce w pierwszej kadrze Japonii, ale nie zamierza się z tym pogodzić. - Nie marnuję czasu i chcę walczyć o awans do zespołu jeżdżącego na Puchar Świata - oznajmia weteran cytowany przez skijumping.pl. - Zamierzam trenować więcej i być silniejszy. Nadal mogę dawać z siebie wszystko, nawet jeśli zostanę pokonany. Kasai nie ukrywa, że jego kolejnym celem jest start na igrzyskach olimpijskich, które w lutym 2022 roku odbędą się w Pekinie. Cztery miesiące po ich zakończeniu obchodził będzie 50. urodziny. Do tej pory w najważniejszej imprezie czterolecia brał udział ośmiokrotnie, poczynając od 1992 roku. Pod tym względem jest rekordzistą wszech czasów. Doświadczony skoczek nie wycofuje się więc z deklaracji składanych już w 2018 roku po igrzyskach olimpijskich w południowokoreańskim Pjongczangu. Był wówczas 21. na skoczni normalnej i 33. na dużej. W konkursie drużynowym Japonia zajęła dopiero 6. lokatę. - Wkurzyłem się, że nie zdobyłem medalu - mówił bez ogródek przed dwoma laty. - Pokazałem tylko połowę tego, co potrafię. Drugą połowę zaprezentuję wam w Pekinie. Ja nie tylko spróbuję tam być, ja tam na pewno będę! UKi