Pamiętamy czas jak Małysz gonił Mattiego Nykaenena. Latający Fin wygrał 46 konkursów w Pucharze Świata - wtedy wydawało się to wynikiem kosmicznym. Polakowi się nie udało. Adam wyhamował pod koniec kariery, w czterech ostatnich sezonach wygrał raz. I w wieku 33 lat powiedział "pas". Nykaenena dopadł i przeskoczył genialny dzieciak z Austrii Gregor Schlierenzauer. Rekord wszech czasów został ustalony na poziomie 53 zwycięstw w PŚ. Młodszy od Stocha Austriak ostatni raz wygrał 6 grudnia 2014 roku. Od tamtej pory walczył z urazami i nieudanymi próbami powrotu na szczyt. W grudniu 2014 roku Stoch uzbierał 13 zwycięstw w Pucharze Świata, choć był już dwukrotnym mistrzem igrzysk. Miał wtedy 27 lat, nikt nie mógł nawet przypuszczać, że dogoni Małysza. Dziś ma szansę gonić Nykaenena, a nawet Schlierenzauera. Po trzydziestce nie wygrywał ani Fin, ani Austriak. Kamil zwyciężył aż 17 razy po 30. urodzinach. Nie sposób przewidzieć do kiedy utrzyma się na szczycie. Przed nami niedzielne zawody w Titisee Neustadt, a potem już Zakopane. Na Wielkiej Krokwi Stoch i Schlierenzauer wygrywali po pięć razy. Stoch jest liderem najsilniejszej kadry w historii polskich skoków. Od startu sezonu świetnie skaczą Dawid Kubacki i Piotr Żyła, rewelacją jest Andrzej Stękała. W Pucharze Narodów Polska jest liderem przed Norwegią, Niemcami i Austrią. Taki plan na ten sezon miał trener Michal Doleżal, by w tej klasyfikacji Polska była numerem 1. Dziś nikt nie tęskni za jego poprzednikiem Stefanem Horngacherem, choć doceniamy jego klasę i zasługi. Niewiarygodne, że Czech potrafił sprostać wyzwaniu zastąpienia trenera, który uchodził za najlepszego na świecie.Mimo euforii trzeba pamiętać, że kulminacja sezonu, czyli mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym wciąż przed nami. Dariusz Wołowski